Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

niedziela, 30 grudnia 2012

Część I

Straszne! Mieszkam już tutaj od roku i dopiero teraz poznałam jakich niemiłych mam sąsiadów. Wystarczy wrócić nieco później do domu a już powstaje wiele różnorodnych plotek na Twój temat! Nie mam zielonego pojęcia co daje tym ludziom wsadzanie nosa w nie swoje sprawy. Szukają sensacji tam, gdzie jej nie ma. Ech… to wszystko przez tą pracę. Nie wiem jak długo jeszcze pociągnę za tak marne wynagrodzenie.  Zdenerwowana rozmyślałam bardzo dogłębnie.
Dzień jak co dzień wstałam wcześnie rano i … zaczęłam szykować się na mecz. Zostałam zaproszona przez przyjaciela, który coś do mnie czuje a ja nie potrafię odwzajemnić jego uczucia. Ale jest jedną z niewielu osób, z którymi mogę się powygłupiać nie zważając na to co sobie o mnie pomyśli.
Jako, iż nie jestem tak wielką fanką siatkówki niechętnie się tam wybierałam, jednak poszłam, gdyż nie chciałam zrobić Maćkowi przykrości. Siedziałam na trybunach pełnych zagorzałych fanów Rzeszowa. Niewiele się interesowałam tym, co dzieje się na boisku. Kiedy było już po meczu wielkie tłumy zakochanych fanek poleciały do siatkarzy, by zdobyć autografy. Wszystko to podziwiałam wraz z Maćkiem w kolejce do wyjścia. Widziałam jego piękne niebieskie oczy, które się zaszkliły.

  -Czemu Ty taka nie jesteś-zapytał- byłoby nam łatwiej, przynajmniej mi. Dobrze wiesz, że darzę cię wielkim uczuciem a Ty jesteś wobec mnie taka oziębła.  

– Przestań! Nie rzucę się facetowi na szyję tylko dlatego, że prawi mi komplementy. Bardzo mi jest przykro, ale nie potrafię Cię pokochać. A teraz idziemy. Przyszliśmy tutaj po to by dobrze się bawić- uśmiechnęłam się, by załagodzić nieco sytuację. Na marne.

-Jeżeli pozwolisz wybrałbym się po kilka podpisów do kolekcji na mojej koszulce. Nie byłam zadowolona, bo bardzo się śpieszyłam do pracy, jednak nie mogłam mu odmówić.  
Kiedy Maciek pobiegł ja czekałam na niego na dworze.  Była godzina 17:03 a, że była zima ulicę rozświetlały jedynie latarnie. W ich świetle było widać tańczące płatki śniegu. Założyłam słuchawki i wsłuchiwałam się w brzmienia ulubionych piosnek powoli idąc w stronę samochodu. Chwilę jeszcze czekając na Maćka przypatrywałam się uciekającym przed fanami zawodników uśmiechając się do siebie pod nosem W tej samej chwili zauważyłam mojego niezłomnego kierowcę, który był bardzo zniesmaczony. Kiedy wsiedliśmy do auta zapytałam:

  -Coś się stało? Jesteś na mnie zły za to co wcześniej powiedziałam?  

-Nie! Coś Ty! Jestem zły bo jeden z ochroniarzy odepchnął mnie na bok kiedy byłem już przy Lotmanie!- wykrzyczał wściekły.-Baran jeden!
Z miną oburzonego dziecka patrzył się tylko przed siebie. Zaśmiałam się bardzo głośno. Maciek nie mógł oprzeć się mojemu śmiechowi dzięki czemu napięcie opadło.
 
Kiedy tylko otworzyłam drzwi od domu usłyszałam Malwinę:  

– I jak? Jesteście już razem?

  – Dobrze wiesz, że nie. Nie wiem dlaczego jeszcze pytasz- warknęłam na nią odwieszając kurtkę na wieszak-Już wcześniej Ci powiedziałam, że nic do niego nie czuję. Chce, żeby zostało tak jak jest. Tak się czuję dobrze.  

– Ja na Twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiała tylko spróbowała. Maciek jest facetem idealnym! Czego Ty jeszcze chcesz?- Zapytała podając mi kubek gorącej herbaty. I jeszcze zabiera Cie na mecze! Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę- uśmiechała się.
Malwina bardzo lubi naszych Rzeszowskich siatkarzy i w przeciwieństwie do mnie interesuje się siatkówką.  

– Muszę iść. Spóźnię się do pracy! Szef mnie zabije! – Zaczęłam zbierać wszystkie rzeczy i ganiać wzrokiem gdzie tylko się da, by uniknąć odpowiedzi na jej ostatnie pytanie.
Współlokatorka siedząc na stole tylko wpatrywała się we mnie z szerokim uśmiechem.
 
- Jutro porozmawiamy - odparła i powędrowała do swojego pokoju.
Popatrzyłam się na nią i w pośpiechu wyszłam z domu by nie spóźnić się do pracy.

Brak komentarzy: