Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

wtorek, 4 czerwca 2013

Część XVII

Mistrz Mistrz Resovia!!- Okrzyk rozbrzmiewający na całą halę w Azotach! Siedząc na trybunach między Rzeszowskimi Kibicami stałam zaciskając ręce na wysokości klatki piersiowej. Dźwięk dumnego okrzyku przeszywał mnie na wylot a ja stałam wpatrzona jak w obrazek w jeden punkt na boisku. Punkt na którego widok oczy się cieszyły, usta uśmiechały a serce mówiło Kocham. Punkt, który właśnie w tym momencie był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Jak zwykle stojąc na uboczu byłam jedynie bierną obserwatorką całego późniejszego pokazu. Jeszcze długo czekałam zanim mój waleczny lew ubrany w rzeszowski pasiak mistrz oznajmi dalszy bieg wydarzeń.

-Jesteśmy mistrzami maleńka! Haha... -wykrzyczał zwycięski Zibi z zachrypniętym głosem i tak szerokim uśmiechem, że było widać wszystkie jego białe jak śnieg zęby.

-Przecież wiem Wariacie- zaśmiałam się głośno zarzucając swoje ręce Zbyszkowi na szyję - Nawet muszę przyznać,że Twoja gra w dzisiejszym meczu nie była taka zła.- powiedziałam ze śmiechem.

-Ty się chyba nigdy nie zmienisz!- powiedział zaglądając z pod czoła swymi czarnymi szklącymi się oczami.
Jego spojrzenie przeszyło mnie od stup do głów, aż ciarki przeszły mnie po plecach.

- Nie mów hop...

-... póki nie skoczysz! Aaaa... !- zanim usłyszałam wrzask Piotrka ten chwycił mnie mocno w pasie i zaczął kręcić po całym boisku.

-Ahaha... mistrzu mój! Świetnie dzisiaj grałeś! -powiedziałam zaciskając nogi na biodrach Piotra.

-Czy ja wiem. Grałem jak zwykle.
Cały Piotrek jak zawsze skromny-pomyślałam
Cały mokry od potu i zwycięskiego szampana Mistrz Polski w jednej chwili spoważniał tuląc mnie mocniej do siebie.

-O boże jaka Ty jesteś piękna- powiedział delikatnie unosząc jeden kącik swych soczystych ust do góry.
Uśmiechnęłam się a w oczach jak zawsze w tej chwili pojawiły się słone łzy.
-O nieee... Kochanie nie chcę żebyś ryczała! -odparł śmiejąc się w pełni.
Nie powiedziałam nic. Swymi zaszklonymi oczami wpatrywałam się w piękne, pełne niezbadanej otchłani oczy ukochanego. Lekkim gestem podciągnęłam się nogami i z zamkniętymi oczami obdarowałam go pocałunkiem w czoło.  Kiedy je otworzyłam i spojrzałam za twarz środkowego moim oczom ukazał się Bartman, który nie spuszczał nas z oczu. Niezbytnio przejmując się smutną miną obserwatora nadal poświęcałam swoją uwagę jedynie ukochanemu.

-Może ja pójdę się szybko ogarnąć? Nie wiem też w sumie co chłopcy chcą robić, popatrz na nich! Cieszą się jak dzieci! Powiedział spoglądając na mężczyzn świętujących kolejne Mistrzostwo Polski.

-Ach tak... rozumiem.- uśmiechnęłam się - Nie musisz się śpieszyć. Dzisiaj jest wasz dzień więc nie będę zawracać Ci głowy- powiedziałam powoli dotykając nogami ziemi.

-Aj myszko...- powiedział ciężko wzdychając- a nie chciałabyś iść z nami? -zapytał. Było to pytanie retoryczne. W odpowiedzi Piotr dostał jedynie moje spojrzenie, które wyjaśniało wszystko.

-Widzimy się w hotelu!- powiedziałam całując przy tym swojego mężczyznę w usta.
Pewnie kierując swoje kroki w stronę wyjścia weszłam do holu.

-Ała...!! Oszalałeś- przestraszona wrzasnęłam bez opamiętania. -Matko Zbyszek! Chcesz żebym dostała zawału? - oburzona odparłam chwytają się za ściśnięte przez niego ramię.

-Wybacz, nie chciałem - przeprosił z lekkim uśmiechem, a po moim gniewie nie zostało już ani śladu.

-Coś się stało waleczny tygrysie?- powiedziałam ze śmiechem.- Nie idziesz świętować?

-Szczerze? To nie chce mi się. Wolałbym posiedzieć w hotelu a nie szlajać się nocą po mieście, wiesz jak to bywa. Nie jesteśmy u siebie.

-W sumie racja- przytaknęłam mojemu rozmówcy. -Też idę do hotelu, ale jest trochę ciemno i... tak sobie pomyślałam, że bezpiecznie byłoby mieć Cię przy sobie. - podnosząc brwi do góry zapytałam, mimo tego, że odpowiedź była oczywista.

-Myślałem,że masz mnie za nieudacznika, a jednak jest inaczej- dumnie podnosząc głowę do góry Zibi chwycił mnie pod rękę i szarpnął za sobą.

-Bo mam- zażartowałam wywołując na jego twarzy uśmiech.

niedziela, 31 marca 2013

Część XVI

-Co my tutaj robimy? - zapytałam nieźle zdziwiona Piotra, który uśmiechał się od ucha do ucha.

-Niespodzianka- powiedział zadowolony z siebie wysiadając z samochodu.

Kiedy weszliśmy do środka dużej Hali Podpromie zaniemówiłam. Wszystko było oświetlone świecami a na samym środku boiska znajdował się nakryty stół, przy którym stał elegancki kelner.
Widok ten wywołam u mnie wielkie wzruszenie.

-Piotrek, tyle trudu i wszystko dla mnie? - kierując wzrok na ukochanego uroniłam łzę.

-Mała, ale Ty nie masz płakać!- powiedział tuląc mnie do swojej piersi - Kocham Cię - powiedział czułym głosem głaszcząc mnie po głowie.
Nic więcej nie było mi potrzebne.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział z uśmiechem, gdy pomagał zdjąć mi płaszcz. W tem usłyszałam cichą melodię Little House- Amandy Seyfried - Nie jestem najlepszym tancerzem, ale mam nadzieję, że ze mną zatańczysz. - delikatnym gestem przyciągnął mnie do siebie. Czule złapał za moją małą, zimną dłoń i poprowadził. Wszystko dookoła wirowało, nie miało najmniejszego znaczenia, kiedy był przy mnie.
Piotrek zaczął się nieco wygłupiać. Oboje śmialiśmy się w niebogłosy.

- Jestem taka szczęśliwa- powiedziałam z poważną miną i przepełnionymi łzami oczami.

-Ja niemniej jestem szczęśliwy- odparł przejeżdżając palcem po zaróżowionym policzku.

-Udajmy się tam, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzać, gdzie będziemy całkiem sami. - Powiedziałam szybko, ciężko przełykając ślinę.

Piotrek mocno chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
Kiedy jechaliśmy w to ustronne miejsce ja podziwiałam zmieniające się otoczenie. W głowie miałam cały czas nasz taniec i tą piosenkę. Uśmiechałam się sama do siebie, aż dotarliśmy na miejsce.
Przyjechaliśmy do Piotra. Kiedy weszliśmy na górę ukochany od samego progu zaczął mnie całować.
Dałam ponieść się emocjom i wylądowaliśmy w sypialni.
Kiedy było już po wszystkim przytuliłam się szczęśliwa do mężczyzny swojego życia.

-Mała- powiedział gładząc mnie pogłowie- wiesz, że dzisiaj mija 7 miesiąc jak jesteśmy razem? - powiedział z rumieńcami na twarzy.
Nie liczyłam czasu spędzonego z Piotrem, bo każda chwila była idealna... była wspaniała.

- Jutro Malwina wyjeżdża, a ty wprowadzisz się do mnie- oznajmił pewny siebie. Rzadko widywałam Piotra w takim stanie i penie nie tylko ja.

-Ale...- Chcąc zaprzeczyć zająknęłam się.

-Bez " Ale " mała! - powiedział pieczętując wszystko pocałunkiem w czoło.

Kocham go! Kocham go tak mocno, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Tak mocno, że nie wyrazi tego żaden gest. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Piotr również mnie kocha. - myślałam przysłuchując się biciu jego serca.


czwartek, 21 marca 2013

Część XV

- Skarbie.... - czuły szept docierał powoli do mojego ucha. Ciepły oddech, który czułam na swym policzku i delikatny dotyk dłoni na swym ciele... - Kochanie! Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzysz! - Usłyszałam kiedy tylko otworzyłam oczy. To był jak zwykle mój przecudowny i niezawodny Piotrek!
-Dziękuję Piotruś!- odparłam odwdzięczając się mu czułym pocałunkiem.
Tylko on wiedział jak poprawić mi nastrój. Dzień niby wyjątkowy, ale taki sam jak każdy inny. Musiałam wstawać i zbierać się do pracy. Niestety...w tej kwestii jestem bezradna.
- Gdzie Malwina? - Zapytałam ukochanego, który pomagał podnieść mi się rozleniwionej z łóżka.

-W kuchni, czeka na Ciebie!- odparł z uśmiechem, który ujrzałam na samym początku naszej znajomości. Wiedziałam, że coś knują i szczerze mówiąc aż się obawiałam ich planów!

-Ok... - podnosząc się z łóżka odpowiedziałam niepewnie z uśmiechem od ucha do ucha!

- Malwina! Co Ty robisz? - ślęcząca nad stertą przepisów krótkowłosa dziewczyna o czarnych włosach nie umiała się kompletnie w niczym połapać. Zaśmiałam się tylko!

- Dzisiaj ja gotuję! - oznajmiła mi nawet się na mnie nie patrząc.

-Zabawny widok co? - rozbawiony Piotr tuląc mnie od tyłu pocałował w czubek głowy. Nie umiałam mu się oprzeć!

-Niestety, ale muszę iść się szykować do pracy. Za jakieś 40 mi mam autobus więc nie mogę się spóźnić.- oświeciłam moich towarzyszy.

- Podrzucę Cię! - zaproponował jak zawsze dobry Piotr.

-Nie ma mowy! Poradzę sobie! - stojąc na palcach obdarowałam go solidnym buziakiem.

- Klara... nie bądź uparta! - w odpowiedzi posłałam mu tylko uśmiech. Nie miałam co się z nim kłócić, bo i tak nie wyszło by na moje.

____________________________   Wieczorem  _________________________

Urwanie głowy!
Zmęczona i wściekła otwierając drzwi do mieszkania, nie mogłam doczekać się aż wtulę się w moją mięciutką poduszkę.

- Jest i nasza solenizantka! -usłyszałam męski głos, który znałam, lecz ten nie należał do mojego Piotrka. To był Zbyszek! a wraz ze Zbyszkiem w moim salonie znajdował się Igła, Kurek i niejaki Dziku!

-Cześć- przywitałam się zdziwiona z Kolegami Piotrka!

-Witaj Kochanie! Mam nadzieję, że nie jesteś zła - tulący mnie Piotr pytał dociekliwie.

-Ocywiście, że nie Skarbie! - powiedziałam całując Piotrka czule w szyję.

- Ale wiesz co? Posiedzimy trochę z nimi a później... zostawimy ich z Malwiną!

W salonie panowała bardzo radosna atmosfera! Wszyscy rozumieli się tam bardzo dobrze! To był świetny wieczór.

- Najlepsze jeszcze przed nami- powiedział Piter chwytając mnie delikatnie za dłoń, by prowadzic w stronę drzwi.


czwartek, 14 marca 2013

Część XIV

-Ach... wspaniały mecz Skarbie!- odparłam tuląc do siebie wycieńczonego środkowego Asseco Resovii.

-Dziękuję Kochanie. - zerkając na mnie z góry powiedział z przekonywującym uśmiechem. - Muszę uciekać do szatni bo zaraz mnie dopadną tak jak Igłę i Zbyszka! Postaram się wrócić jak najszybciej. - odparł puszczając moją dłoń, by skierować się ku szatni.

Rodzice Piotra gdzieś zniknęli. Po chwilowych poszukiwaniach wzrokiem starszego małżeństwa zrezygnowałam z tego. Stałam z nagami na krzyż, torebką na ramieniu, która zwisała aż do kolan i kurtką w rękach czekając cierpliwie na Piotra.

- No hej...! Usłyszałam za plecami głos. Kiedy zerknęłam zza ramienia dostrzegłam Zbyszka!

- Cześć? Coś się stało? - zapytałam z ironicznym uśmiechem mężczyzny.

-Nie nic, chciałem tylko przeprosić za moje ostatnie zachowanie, znaczy...

- Za to, że jesteś wobec mnie taki arogancki? Dobrze dziękuję przeprosiny przyjęte Zbyszku. Już sobie możesz darować.- Przerywając atakującemu nieco zniesmaczona i zła odwróciłam głowę w drugą stronę. Jest jeszcze na tyle bezczelny, by przypominać mi o tym, czego ja chcę zapomnieć.- pomyślałam.

- Klara przepraszam! Naprawdę! Jesteś bardzo wspaniałą kobietą, a wtedy tam trochę mnie poniosło. - kierując głowę ku podłodze Zbyszek bronił się bezskutecznie. Czułam jaki jest zażenowany całą tą sytuacją i dlatego też nie potrafiłam się na niego gniewać.

- Dobrze! Już  dobrze! Przynajmniej okazałeś skruchę - powiedziałam uśmiechając się do niego delikatnie.

- Ja naprawdę przepraszam. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło...

-Jest dobrze, tak? Nie jestem na Ciebie zła. Znaczy już nie, bo wcześniej byłam wściekła, ale wiesz jak to jest z Kobietami

Zbyszek jedynie się uśmiechnął na co odpowiedziałam mu tym samym.

Po 10, 15, 20 minutach rozmowy z nim dostrzegłam, że bardzo dobrze się rozumiemy. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy o naszych "wpadkach"

- Jestem... - Przeciągnął Piotrek stając przy mym boku - Ty Zibi nie idziesz do szatni? - zapytał ze zdziwieniem i niewielką aluzją.

-Tak idę, już idę trzymajcie się.- Powiedział Zbyszek wpatrując się we mnie przez chwilę. Kiedy to dostrzegłam odwróciłam głowę.

-Dobrze się wam rozmawiało? - Zapytał Piotrek z poważną, grobową miną patrzący przed siebie.

-Piotruś, czy Ty aby nie jesteś zazdrosny? - zapytałam zaskoczona chwytając dużą i ciepłą dłoń mojego towarzysza.

- Klara! Ja? Nie... ! - obracając w żart swoje zmartwienie chwycił mnie w swe silne ramiona i uniósł.

-Piotrek! ludzie się patrzą! - Śmiejąc się szepnęłam mu na ucho.

- Niech się patrzą! -powiedział zerkając na mnie swoimi pięknymi oczami, w których widziałam jego szczęście. Coś wspaniałego! Szczęście, które nam towarzyszyło zrozumieją tylko Ci, którzy kochają!
szczęście którego nie dało się wytłumaczyć,
szczęście, które dawał mi mężczyzna jedyny w swoim rodzaju,
szczęście, które dawała mi jego miłość...
Wspaniale jest Kochać! - pomyślałam wtulona w objęcia mężczyzny swojego życia. Nic więcej nie potrzebowaliśmy!


piątek, 1 marca 2013

Część XIII

-Dobrze, tylko powiedz mi, o której mam tam być - rozmawiając z Piotrkiem przez telefon zapytałam cicho.

- Wystarczy, że pojawisz się tam godzinę przed meczem... Albo, sam po Ciebie przyjadę jak będę jechać! To będzie najlepsze rozwiązanie! - powiedział pogodnym głosem, w który uwielbiałam się wsłuchiwać. - Kochanie ja muszę kończyć mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miłego dnia Myszko...

-... ja Ciebie też Piotruś! - przerwałam ukochanemu w połowie zdania. W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech.
Po uzgodnieniu z Piotrem godziny spotkania i wyjazdu na mecz postanowiłam wrócić do Malwiny, by wyciągnąć ją na spacer.

- Co Ty robisz? - zapytałam ze zdumieniem, kiedy zobaczyłam ją wraz ze swoją mamą jak zbiera wszystkie swoje rzeczy.

- Mała... ja już wracam do rodziców. Nie mogę tutaj tak siedzieć- odparła nieco załamana. W jej oczach było widać jedynie smutek.

-Zostań...! Przynajmniej do moich urodzin!

Po długiej namowie Malwiny, by jeszcze trochę została w Rzeszowie udało mi się ją przekonać

- Do Twoich urodzin! - powiedziała lekko się uśmiechając.

Po babskich pogaduchach pożegnałyśmy mamę mojej współlokatorki i jak zwykle spóźniona zaczęłam szykować się na mecz Piotrka.

-Jesteśmy na miejscu.- powiedział uśmiechając się podstępnie.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu Piotrek zarzucił torbę treningową na ramię a mnie mocno chwycił za rękę dalej uśmiechając się od ucha do ucha.

-Co jest? -Śmiejąc się i dociekając szczęścia oraz zadowolenia Piotra chwyciłam jego dużą, zimną dłoń obiema rękoma.
Nagle, kiedy weszliśmy do środka Piotrek rozpromieniał na widok starszej pary, która stała gdzieś z boku.
Tak to byli jego rodzice!
Mój ukochany uwolnił rękę z mojego uścisku i szybkim krokiem ruszył ku kobiecie w średnim wieku.
Ja zostając nieco w tyle czułam się nieswojo i trochę skrępowana, ponieważ zaraz poznam rodziców mężczyzny, z którym chcę spędzić resztę życia!

-To jest Klara! - Trzymając delikatnie palcami moją dłoń ukochany obdarował mnie pocałunkiem w czoło.

-Tak się cieszę, że Cię mamy! - Radosnym okrzykiem zawołała matka Piotra tuląc się do mnie! Po pełnej entuzjazmu rozmowie, która dodało mi więcej otuchy i pewności siebie w trójkę ruszyliśmy na trybuny, by całym sercem wspierać Piotra i Asseco Resovię. 

piątek, 15 lutego 2013

Część XII

Wulkan emocji, uczuć, jednego uczucia... ukrywając to wszystko wewnątrz siebie pomagałam Piotrkowi przyrządzić kolację. Łzy cisnęły mi się do oczu same a ja z zagryzionymi zębami starałam się o tym nie myśleć. Wybuchnęłam, nie wytrzymałam...

-Piotrek, do cholery! Ja tak dłużej nie wytrzymam! Kocham Cię! Kocham Cię tak, jak nikogo jeszcze nie kochałam. Kocham każdy Twój uśmiech, każdy oddech i każde wypowiedziane słowo, mimo tego, że od naszego pierwszego spotkania minęło zaledwie kilka tygodni! Kocham Cię za to, że poświęcasz mi każdą wolną chwilę! Kocham Cię za wszystko, ale nie wiem dlaczego! Nie chciałam tego, bo boje się, że ktoś mnie zrani, a tego nie chcę! Więc jeżeli Ty nic do mnie nie czujesz, to proszę Cię zostaw mnie.... - Krzyczałam... Ze łzami w oczach i bez opamiętania krzyczałam z przerażenia! Pierwszy raz w życiu kocham, ale czy to tak ma wyglądać? Już kompletnie nie wiem co mam robić, a Piotrek jak zwykle nie wypowiedział ani słowa. - Ok! odparłam załamując ręce - więc nic tu po mnie!- Ostatni raz patrząc swoimi zaszklonymi oczami na mężczyznę mojego życia odwróciłam się i skierowałam swoje kroki w stronę wyjścia.

-Nigdzie nie idziesz! - dobiegł mnie głos za plecami kiedy zapłakana ocierałam łzy spływające po policzku. - Zostajesz ze mną. Już nigdzie nigdy Cie nie wypuszczę! - otulając mnie od tyłu swym ciepłym ciałem odchylił włosy i szepnął do ucha- ...ja Ciebie też mała! I wiedz, że zrobię wszystko, by z Tobą być. - wszystko przypieczętował całusem w policzek. A ja? W jednej chwili stałam się najszczęśliwszą i najbogatszą osobą na świecie. Dostałam to, czego pragnęłam! Cała zalana słonymi łzami uśmiechałam się. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że żadna miara nie jest w stanie tego określić. - Jesteś wspaniała i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca!
Odwracając się do niego twarzą pocałowałam go! Świat w jednej chwili zawirował. Obudziła się w nas magia pożądania. Nie liczyło się nic tylko my! Piotrek swymi silnymi dłońmi podniósł mnie do góry i zaniósł do sypialni. Rozgrzani, mający w głowie tylko jedno tak bardzo pragnęliśmy siebie!!

-Przepraszam, ale ja nie mogę- przełykając ciężko ślinę powiedziałam cicho. Widziałam , że nieco rozczarowałam Piotra, ale nie nalegał.

- Dobrze, wybacz. Nieco mnie poniosło. - drapiąc się po głowie położył się obok mnie.

- O czym teraz myślisz?- zapytałam odwracając głowę w bok, by zobaczyć jego reakcję.

- O tym, że jeden śmieszny wypadek odwrócił moje życie o 180* i pokazał prawdziwe szczęście, Ciebie! - w tym momencie mnie pocałował. W każdym jego dotyku, pocałunku i spojrzeniu czułam coś czego nie da się opisać słowami! Jestem taka szczęśliwa.
Tak, Kocham go!

Część XI

Obdarowując dzieci podarunkami Piotrek był bardzo szczęśliwy. Stojąc z boku byłam jedynie bierną obserwatorką wydarzenia, które rozgrzewało moje serce.
 Po krótkiej chwili przyprowadził do mnie ciemnowłosą dziewczynkę o jasnoniebieskich oczach.

-To właśnie ją chciałem Ci przedstawić!- Uśmiechnięty jak zawsze od ucha do ucha przedstawił mnie dziewczynce- To jest moja przyjaciółka Klara, a to Klaro jest Zuzia. Zuzia to moja najlepsza koleżanka i największa fanka- mówił nieprzerwanie patrząc się na małą dziewczynkę. - Zuzia bardzo chciała Cie poznać. Ostrzegam! Niech Cię tylko nie zmylą pozory. Zuzia to niezłe ziółko! - Zaśmiali się oboje. Czułam się nieco skrępowana.
Mała dziewczynka z domu dziecka, która wie na temat Piotrka tyle co ja... ?- pomyślałam.

- Piotrek kłamie! Jestem aniołkiem! - w obronie wykrzyczała ze śmiechem dziewczynka.

Po krótkiej rozmowie z dziećmi zaczęliśmy się bawić z nimi i wygłupiać, by przynajmniej w najmniejszym stopniu umilić im czas z nami spędzony. Zabawie towarzyszyło wiele śmiechu, nawet ja z Piotrkiem, który bym całym pomysłodawcą wszystkiego nie mogliśmy się opanować.

Po całodziennych wygłupach z dzieciakami ok. godziny 17. za propozycją Piotrka pojechaliśmy do niego.
Wymalowani, wycieńczeni a przede wszystkim szczęśliwi i uśmiechnięci usiedliśmy na kanapie w salonie.

-Wspaniały dzień! - powiedziałam radośnie, gdy odchylałam ze zmęczenia głowę do tyłu.

- Uwielbiam te dzieciaki! Potrafią sprawić tyle radości.- Wpatrując się głęboko w moje oczy mówił z tym samym pięknym uśmiechem, w który pokochałam od pierwszego wejrzenia. - Jeszcze wspanialsze w tym wszystkim jest to, że spędziłem ten dzień z Tobą.

-Ja również jestem zadowolona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak długo czekałam na takiego faceta jak Ty!- w jednej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że wypowiedziałam to, co mam głęboko w sercu. Nie wiedziałam co mam zrobić, a brak odpowiedzi ze strony Piotrka sprawiał, że coraz bardziej żałowałam wypowiedzianych słów.

-Jestem głodny,  może coś zjemy? - Wpatrując się we mnie wyciągnął rękę by pomóc mi się odnieść z kanapy. Liczyłam na inną odpowiedź, ale trudno. Dało mi to wiele do zrozumienia.
Obawiałam się jednak, że te długotrwałe rozmowy o sobie i wygłupy sprawią, że pokocham go jeszcze bardziej.