Obdarowując dzieci podarunkami Piotrek był bardzo szczęśliwy. Stojąc z boku byłam jedynie bierną obserwatorką wydarzenia, które rozgrzewało moje serce.
Po krótkiej chwili przyprowadził do mnie ciemnowłosą dziewczynkę o jasnoniebieskich oczach.
-To właśnie ją chciałem Ci przedstawić!- Uśmiechnięty jak zawsze od ucha do ucha przedstawił mnie dziewczynce- To jest moja przyjaciółka Klara, a to Klaro jest Zuzia. Zuzia to moja najlepsza koleżanka i największa fanka- mówił nieprzerwanie patrząc się na małą dziewczynkę. - Zuzia bardzo chciała Cie poznać. Ostrzegam! Niech Cię tylko nie zmylą pozory. Zuzia to niezłe ziółko! - Zaśmiali się oboje. Czułam się nieco skrępowana.
Mała dziewczynka z domu dziecka, która wie na temat Piotrka tyle co ja... ?- pomyślałam.
- Piotrek kłamie! Jestem aniołkiem! - w obronie wykrzyczała ze śmiechem dziewczynka.
Po krótkiej rozmowie z dziećmi zaczęliśmy się bawić z nimi i wygłupiać, by przynajmniej w najmniejszym stopniu umilić im czas z nami spędzony. Zabawie towarzyszyło wiele śmiechu, nawet ja z Piotrkiem, który bym całym pomysłodawcą wszystkiego nie mogliśmy się opanować.
Po całodziennych wygłupach z dzieciakami ok. godziny 17. za propozycją Piotrka pojechaliśmy do niego.
Wymalowani, wycieńczeni a przede wszystkim szczęśliwi i uśmiechnięci usiedliśmy na kanapie w salonie.
-Wspaniały dzień! - powiedziałam radośnie, gdy odchylałam ze zmęczenia głowę do tyłu.
- Uwielbiam te dzieciaki! Potrafią sprawić tyle radości.- Wpatrując się głęboko w moje oczy mówił z tym samym pięknym uśmiechem, w który pokochałam od pierwszego wejrzenia. - Jeszcze wspanialsze w tym wszystkim jest to, że spędziłem ten dzień z Tobą.
-Ja również jestem zadowolona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak długo czekałam na takiego faceta jak Ty!- w jednej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że wypowiedziałam to, co mam głęboko w sercu. Nie wiedziałam co mam zrobić, a brak odpowiedzi ze strony Piotrka sprawiał, że coraz bardziej żałowałam wypowiedzianych słów.
-Jestem głodny, może coś zjemy? - Wpatrując się we mnie wyciągnął rękę by pomóc mi się odnieść z kanapy. Liczyłam na inną odpowiedź, ale trudno. Dało mi to wiele do zrozumienia.
Obawiałam się jednak, że te długotrwałe rozmowy o sobie i wygłupy sprawią, że pokocham go jeszcze bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz