Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

niedziela, 31 marca 2013

Część XVI

-Co my tutaj robimy? - zapytałam nieźle zdziwiona Piotra, który uśmiechał się od ucha do ucha.

-Niespodzianka- powiedział zadowolony z siebie wysiadając z samochodu.

Kiedy weszliśmy do środka dużej Hali Podpromie zaniemówiłam. Wszystko było oświetlone świecami a na samym środku boiska znajdował się nakryty stół, przy którym stał elegancki kelner.
Widok ten wywołam u mnie wielkie wzruszenie.

-Piotrek, tyle trudu i wszystko dla mnie? - kierując wzrok na ukochanego uroniłam łzę.

-Mała, ale Ty nie masz płakać!- powiedział tuląc mnie do swojej piersi - Kocham Cię - powiedział czułym głosem głaszcząc mnie po głowie.
Nic więcej nie było mi potrzebne.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział z uśmiechem, gdy pomagał zdjąć mi płaszcz. W tem usłyszałam cichą melodię Little House- Amandy Seyfried - Nie jestem najlepszym tancerzem, ale mam nadzieję, że ze mną zatańczysz. - delikatnym gestem przyciągnął mnie do siebie. Czule złapał za moją małą, zimną dłoń i poprowadził. Wszystko dookoła wirowało, nie miało najmniejszego znaczenia, kiedy był przy mnie.
Piotrek zaczął się nieco wygłupiać. Oboje śmialiśmy się w niebogłosy.

- Jestem taka szczęśliwa- powiedziałam z poważną miną i przepełnionymi łzami oczami.

-Ja niemniej jestem szczęśliwy- odparł przejeżdżając palcem po zaróżowionym policzku.

-Udajmy się tam, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzać, gdzie będziemy całkiem sami. - Powiedziałam szybko, ciężko przełykając ślinę.

Piotrek mocno chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
Kiedy jechaliśmy w to ustronne miejsce ja podziwiałam zmieniające się otoczenie. W głowie miałam cały czas nasz taniec i tą piosenkę. Uśmiechałam się sama do siebie, aż dotarliśmy na miejsce.
Przyjechaliśmy do Piotra. Kiedy weszliśmy na górę ukochany od samego progu zaczął mnie całować.
Dałam ponieść się emocjom i wylądowaliśmy w sypialni.
Kiedy było już po wszystkim przytuliłam się szczęśliwa do mężczyzny swojego życia.

-Mała- powiedział gładząc mnie pogłowie- wiesz, że dzisiaj mija 7 miesiąc jak jesteśmy razem? - powiedział z rumieńcami na twarzy.
Nie liczyłam czasu spędzonego z Piotrem, bo każda chwila była idealna... była wspaniała.

- Jutro Malwina wyjeżdża, a ty wprowadzisz się do mnie- oznajmił pewny siebie. Rzadko widywałam Piotra w takim stanie i penie nie tylko ja.

-Ale...- Chcąc zaprzeczyć zająknęłam się.

-Bez " Ale " mała! - powiedział pieczętując wszystko pocałunkiem w czoło.

Kocham go! Kocham go tak mocno, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Tak mocno, że nie wyrazi tego żaden gest. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Piotr również mnie kocha. - myślałam przysłuchując się biciu jego serca.


czwartek, 21 marca 2013

Część XV

- Skarbie.... - czuły szept docierał powoli do mojego ucha. Ciepły oddech, który czułam na swym policzku i delikatny dotyk dłoni na swym ciele... - Kochanie! Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzysz! - Usłyszałam kiedy tylko otworzyłam oczy. To był jak zwykle mój przecudowny i niezawodny Piotrek!
-Dziękuję Piotruś!- odparłam odwdzięczając się mu czułym pocałunkiem.
Tylko on wiedział jak poprawić mi nastrój. Dzień niby wyjątkowy, ale taki sam jak każdy inny. Musiałam wstawać i zbierać się do pracy. Niestety...w tej kwestii jestem bezradna.
- Gdzie Malwina? - Zapytałam ukochanego, który pomagał podnieść mi się rozleniwionej z łóżka.

-W kuchni, czeka na Ciebie!- odparł z uśmiechem, który ujrzałam na samym początku naszej znajomości. Wiedziałam, że coś knują i szczerze mówiąc aż się obawiałam ich planów!

-Ok... - podnosząc się z łóżka odpowiedziałam niepewnie z uśmiechem od ucha do ucha!

- Malwina! Co Ty robisz? - ślęcząca nad stertą przepisów krótkowłosa dziewczyna o czarnych włosach nie umiała się kompletnie w niczym połapać. Zaśmiałam się tylko!

- Dzisiaj ja gotuję! - oznajmiła mi nawet się na mnie nie patrząc.

-Zabawny widok co? - rozbawiony Piotr tuląc mnie od tyłu pocałował w czubek głowy. Nie umiałam mu się oprzeć!

-Niestety, ale muszę iść się szykować do pracy. Za jakieś 40 mi mam autobus więc nie mogę się spóźnić.- oświeciłam moich towarzyszy.

- Podrzucę Cię! - zaproponował jak zawsze dobry Piotr.

-Nie ma mowy! Poradzę sobie! - stojąc na palcach obdarowałam go solidnym buziakiem.

- Klara... nie bądź uparta! - w odpowiedzi posłałam mu tylko uśmiech. Nie miałam co się z nim kłócić, bo i tak nie wyszło by na moje.

____________________________   Wieczorem  _________________________

Urwanie głowy!
Zmęczona i wściekła otwierając drzwi do mieszkania, nie mogłam doczekać się aż wtulę się w moją mięciutką poduszkę.

- Jest i nasza solenizantka! -usłyszałam męski głos, który znałam, lecz ten nie należał do mojego Piotrka. To był Zbyszek! a wraz ze Zbyszkiem w moim salonie znajdował się Igła, Kurek i niejaki Dziku!

-Cześć- przywitałam się zdziwiona z Kolegami Piotrka!

-Witaj Kochanie! Mam nadzieję, że nie jesteś zła - tulący mnie Piotr pytał dociekliwie.

-Ocywiście, że nie Skarbie! - powiedziałam całując Piotrka czule w szyję.

- Ale wiesz co? Posiedzimy trochę z nimi a później... zostawimy ich z Malwiną!

W salonie panowała bardzo radosna atmosfera! Wszyscy rozumieli się tam bardzo dobrze! To był świetny wieczór.

- Najlepsze jeszcze przed nami- powiedział Piter chwytając mnie delikatnie za dłoń, by prowadzic w stronę drzwi.


czwartek, 14 marca 2013

Część XIV

-Ach... wspaniały mecz Skarbie!- odparłam tuląc do siebie wycieńczonego środkowego Asseco Resovii.

-Dziękuję Kochanie. - zerkając na mnie z góry powiedział z przekonywującym uśmiechem. - Muszę uciekać do szatni bo zaraz mnie dopadną tak jak Igłę i Zbyszka! Postaram się wrócić jak najszybciej. - odparł puszczając moją dłoń, by skierować się ku szatni.

Rodzice Piotra gdzieś zniknęli. Po chwilowych poszukiwaniach wzrokiem starszego małżeństwa zrezygnowałam z tego. Stałam z nagami na krzyż, torebką na ramieniu, która zwisała aż do kolan i kurtką w rękach czekając cierpliwie na Piotra.

- No hej...! Usłyszałam za plecami głos. Kiedy zerknęłam zza ramienia dostrzegłam Zbyszka!

- Cześć? Coś się stało? - zapytałam z ironicznym uśmiechem mężczyzny.

-Nie nic, chciałem tylko przeprosić za moje ostatnie zachowanie, znaczy...

- Za to, że jesteś wobec mnie taki arogancki? Dobrze dziękuję przeprosiny przyjęte Zbyszku. Już sobie możesz darować.- Przerywając atakującemu nieco zniesmaczona i zła odwróciłam głowę w drugą stronę. Jest jeszcze na tyle bezczelny, by przypominać mi o tym, czego ja chcę zapomnieć.- pomyślałam.

- Klara przepraszam! Naprawdę! Jesteś bardzo wspaniałą kobietą, a wtedy tam trochę mnie poniosło. - kierując głowę ku podłodze Zbyszek bronił się bezskutecznie. Czułam jaki jest zażenowany całą tą sytuacją i dlatego też nie potrafiłam się na niego gniewać.

- Dobrze! Już  dobrze! Przynajmniej okazałeś skruchę - powiedziałam uśmiechając się do niego delikatnie.

- Ja naprawdę przepraszam. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło...

-Jest dobrze, tak? Nie jestem na Ciebie zła. Znaczy już nie, bo wcześniej byłam wściekła, ale wiesz jak to jest z Kobietami

Zbyszek jedynie się uśmiechnął na co odpowiedziałam mu tym samym.

Po 10, 15, 20 minutach rozmowy z nim dostrzegłam, że bardzo dobrze się rozumiemy. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy o naszych "wpadkach"

- Jestem... - Przeciągnął Piotrek stając przy mym boku - Ty Zibi nie idziesz do szatni? - zapytał ze zdziwieniem i niewielką aluzją.

-Tak idę, już idę trzymajcie się.- Powiedział Zbyszek wpatrując się we mnie przez chwilę. Kiedy to dostrzegłam odwróciłam głowę.

-Dobrze się wam rozmawiało? - Zapytał Piotrek z poważną, grobową miną patrzący przed siebie.

-Piotruś, czy Ty aby nie jesteś zazdrosny? - zapytałam zaskoczona chwytając dużą i ciepłą dłoń mojego towarzysza.

- Klara! Ja? Nie... ! - obracając w żart swoje zmartwienie chwycił mnie w swe silne ramiona i uniósł.

-Piotrek! ludzie się patrzą! - Śmiejąc się szepnęłam mu na ucho.

- Niech się patrzą! -powiedział zerkając na mnie swoimi pięknymi oczami, w których widziałam jego szczęście. Coś wspaniałego! Szczęście, które nam towarzyszyło zrozumieją tylko Ci, którzy kochają!
szczęście którego nie dało się wytłumaczyć,
szczęście, które dawał mi mężczyzna jedyny w swoim rodzaju,
szczęście, które dawała mi jego miłość...
Wspaniale jest Kochać! - pomyślałam wtulona w objęcia mężczyzny swojego życia. Nic więcej nie potrzebowaliśmy!


piątek, 1 marca 2013

Część XIII

-Dobrze, tylko powiedz mi, o której mam tam być - rozmawiając z Piotrkiem przez telefon zapytałam cicho.

- Wystarczy, że pojawisz się tam godzinę przed meczem... Albo, sam po Ciebie przyjadę jak będę jechać! To będzie najlepsze rozwiązanie! - powiedział pogodnym głosem, w który uwielbiałam się wsłuchiwać. - Kochanie ja muszę kończyć mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miłego dnia Myszko...

-... ja Ciebie też Piotruś! - przerwałam ukochanemu w połowie zdania. W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech.
Po uzgodnieniu z Piotrem godziny spotkania i wyjazdu na mecz postanowiłam wrócić do Malwiny, by wyciągnąć ją na spacer.

- Co Ty robisz? - zapytałam ze zdumieniem, kiedy zobaczyłam ją wraz ze swoją mamą jak zbiera wszystkie swoje rzeczy.

- Mała... ja już wracam do rodziców. Nie mogę tutaj tak siedzieć- odparła nieco załamana. W jej oczach było widać jedynie smutek.

-Zostań...! Przynajmniej do moich urodzin!

Po długiej namowie Malwiny, by jeszcze trochę została w Rzeszowie udało mi się ją przekonać

- Do Twoich urodzin! - powiedziała lekko się uśmiechając.

Po babskich pogaduchach pożegnałyśmy mamę mojej współlokatorki i jak zwykle spóźniona zaczęłam szykować się na mecz Piotrka.

-Jesteśmy na miejscu.- powiedział uśmiechając się podstępnie.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu Piotrek zarzucił torbę treningową na ramię a mnie mocno chwycił za rękę dalej uśmiechając się od ucha do ucha.

-Co jest? -Śmiejąc się i dociekając szczęścia oraz zadowolenia Piotra chwyciłam jego dużą, zimną dłoń obiema rękoma.
Nagle, kiedy weszliśmy do środka Piotrek rozpromieniał na widok starszej pary, która stała gdzieś z boku.
Tak to byli jego rodzice!
Mój ukochany uwolnił rękę z mojego uścisku i szybkim krokiem ruszył ku kobiecie w średnim wieku.
Ja zostając nieco w tyle czułam się nieswojo i trochę skrępowana, ponieważ zaraz poznam rodziców mężczyzny, z którym chcę spędzić resztę życia!

-To jest Klara! - Trzymając delikatnie palcami moją dłoń ukochany obdarował mnie pocałunkiem w czoło.

-Tak się cieszę, że Cię mamy! - Radosnym okrzykiem zawołała matka Piotra tuląc się do mnie! Po pełnej entuzjazmu rozmowie, która dodało mi więcej otuchy i pewności siebie w trójkę ruszyliśmy na trybuny, by całym sercem wspierać Piotra i Asseco Resovię.