Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

piątek, 25 stycznia 2013

Część IX

Kiedy od Piotrka wróciłam do siebie byłam bardzo szczęśliwa. Nie robiliśmy nic, czego później moglibyśmy oboje żałować. Rozmawialiśmy, o wszystkim co nam tylko do głowy przyszło. Jednej nocy dowiedziałam się o nim wielu rzeczy i stwierdziłam, że jest facetem godnym mojej uwagi, a nawet myślę, że mogłabym się poświęcić dla niego. "Wszystko wyjdzie w praniu!" pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.

 Jest godzina 12:30 i właśnie skończyłam rozmawiać z Malwiną przez telefon. Dzisiaj wychodzi ze szpitala. Będę musiała się nią trochę nacieszyć. Jednak nie byłam zbytnio zadowolona, gdyż mama mojej współlokatorki zostanie z nami przez pewien czas.

- Jak dobrze, że jesteś!- na widok przyjaciółki oznajmiłam radośnie. - Wszystko w porządku? - zapytałam z lekką obawą. Malwina popatrzyła się tylko na swoją mamę.

-Tak wariatko moja mała! - uśmiechnęła się przyjacielsko przytulając mnie mocno.
Przez pół dnia rozmawiałam z Malwiną i jej mamą na temat młodzieńczych wybryków niegdyś zbuntowanej nastolatki. Bardzo poprawiło mi to humor, ale nie mogłam odeprzeć od siebie jakiegoś dziwnego odczucia, że coś jest nie tak.Czułam, że w powietrzu wisi jakieś nieszczęście, coś nie dawało mi spokoju, a na domiar tego wszystkiego Piotrek nie dawał znaku życia.

Był późny wieczór, kiedy odważyłam się wziąć telefon do ręki, by dowiedzieć się co jest grane. Piotr nie odpowiadał, a ja nie wiedziałam, co mam sobie o tym wszystkim myśleć.

-Pewnie okazałam się nie taką dziewczyną na jaką czeka całe życie. Znamy się zaledwie kilka dni... - Zwierzyłam się Melwce odkładając telefon na stół.

-Chyba oszalałaś, Ty? Nawet tak nie mów durna! Nigdy nie spotkałam wspanialszego człowieka o Ciebie! -Krzyczała na mnie bez opamiętania stawiając mnie do pionu. -Pewnie jest zajęty. Jeszcze się odezwie, a Ty idź już lepiej spać przestaniesz się tym zadręczać.

Słuchając rady Malwiny szybko położyłam się do łóżka. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
O godzinie 2.37 obudził mnie płacz. Zaspana wstałam z łóżka dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.

- Malwina, co jest? - wchodząc do jej pokoju zapytałam w progu.
-Bo widzisz... ja Ci nie chciałam mówić, ale moja mama będzie musiała chyba dłużej z nami zostać, albo ja wrócę do rodziców...
-Nie rozumiem? Niby dlaczego? - obawiając się jej odpowiedzi chwyciłam ją mocno za rękę.
- Jestem w ciąży Klara! Nie chcę żebyś i Ty na tym ucierpiała.- Chlipiąc przytuliła się do mnie.
Zamurowało mnie! Co ja mam teraz zrobić. Nie miałam pomysłu na własne życie a co dopiero miałabym doradzać Malwinie.
-Nikt na tym nie ucierpi! To jest największe szczęście jakie mogło Cię kiedykolwiek spotkać! Będzie dobrze! - Pocieszałam ją sama do końca nie będąc pewna,  czy mówię prawdę.
Podtrzymując ją na duchu zawaliłam kolejną noc.

czwartek, 17 stycznia 2013

Część VIII

Kiedy byliśmy już na miejscu ja kompletnie nie widziałam co mam robić. Zaglądałam po wszystkich salach oddziału, na którym znajdowała się Malwina. Byłam tak spanikowana, że zapomniałam o całym Bożym świecie, nawet o Piotrku.
Gdy dostrzegłam Malwinę, szybko do niej podeszłam i ją przytuliłam. Nie miałam zielonego pojęcia co się stało, ale strasznie się bałam tego co za chwilę wypowiedzą jej usta.

- Ale proszę Cię nie panikuj mała!- powiedziała ze spokojnym głosem. - Nic się nie stało. Zwyczajnie zasłabłam na wykładach i Profesor zadzwonił po pogotowie. Teraz muszę tutaj siedzieć do czasu, aż nie porobią mi wszystkich badań.

-Nawet nie wiesz jakiego stracha mi napędziłaś! Nie mogłaś mi od razu powiedzieć co jest grane? - Byłam wściekła a zarazem kamień spadł mi z serca, że to raczej nic poważnego.
Naszą rozmowę przerwał Piotr, który właśnie wszedł do sali.

- Tutaj jesteś! Tak popędziłaś, że nie dałem rady Cie dogonić ! -mówił z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Przepraszam Cię, ale musiałam jak najszybciej znaleźć Malwinę - Tłumaczyłam się, by się na mnie nie obraził. Zachowałam się bardzo egoistycznie wobec niego i nie chciałam, żeby miał mi to za złe.

-To jest Malwina tak? Ja jestem Piotrek, bardzo miło mi Cię poznać. - Widać było po nim, że jest nieco na mnie zły, jednak po kilku naszych długich rozmowach poznałam go na tyle, że wiedziałam iż jego gniew nie będzie długo trwał.

- Mnie również- zaskoczona odparła. Chyba nie spodziewała się widoku właśnie tego Piotrka. Jednak na ten temat nie wypowiedziała ani słowa.
Siedzieliśmy z Malwiną do czasu, aż nie pojawiła się jej mama. Kiedy wyszliśmy ze szpitala było gdzieś ok. godziny 20.

- Miałeś mi coś pokazać? - Przypomniałam Piotrowi o niespodziance, która dla mnie miał. Pełna entuzjazmu chciałam zobaczyć, co to za miejsce.

-Wiem, ale już jest zbyt późno! Innym razem.Cię tam zabiorę. Ostrzegam, że możesz być nieco zaskoczona.-Powiedział z uśmiechem na swojej słodkiej buzi. - Pojedźmy do mnie. - Zaproponował otwierając mi drzwi do samochodu.- Obejrzymy jakieś filmy.
 Kolejny raz godząc się na jego propozycję czułam, jak coraz bardziej się do siebie zbliżamy.

Tym razem mieszkanie było wysprzątane na błysk co mnie bardzo mile zaskoczyło.

-Widzę, że się zmobilizowałeś i nieco posprzątałeś. - przyciągana przez Piotra do siebie mówiłam szczęśliwa.
Wpatrując się w jego oczy dostrzegłam płomień, który mnie zaczarował.

-Ty mnie zmobilizowałaś- z pochyloną nade mną głową ciągle mówił. - Nie wiem jak mam Ci się za to odwdzięczyć.- W tym momencie oboje mieliśmy jedną myśl. Bez zastanowienia stając na palcach dałam mu soczystego buziaka w policzek. Był bardzo zadowolony. Nie wypowiadając ani słowa podniósł mnie i chwycił w swoje silne ramiona niosąc do swojej sypialni. Poczułam się bardzo wyjątkowo. "Trafiłam na najwspanialszego mężczyznę na świecie" pomyślałam z zamkniętymi oczami wsłuchując się w melodię jaką wystukiwało jego serce.

niedziela, 13 stycznia 2013

CzęśćVII

Kiedy siedziałam na widowni i szkicowałam delikatnie siatkarskie zmagania i poświęcenie wobec siatkówki usłyszałam za sobą głos:

- Cześć! Jesteś tą dziewczyną, z którą przyszedł nasz Piter? Ja jestem Krzysiek, bardzo mi miło. Kolega dobrze mówił, że jesteś bardzo skromna, ale nieskazitelnie ładna- powiedział wskazując palcem na ciemnowłosego mężczyznę, który bacznie nas obserwował. - Jeżeli Piotrek z Tobą tutaj przyszedł to pewnie nie jest już z Patrycją. - kontynuował ciągle patrząc się na boisko z łokciami opartymi na kolanach. - Mam nadzieję, że się nie wygadałem, ale Piter jest zawsze szczery i pewnie o tym wiesz.

- Tak wiem, ale co to ma do rzeczy? - nie wiedziałam do czego mój rozmówca zmierza i za wszelką cenę chciałam się tego dowiedzieć.

- Bo widzisz, ona była straszną jędzą.- zaśmiał się. -  Piotrek nie był sobą przy niej w nawet najmniejszym stopniu i mam nadzieję, że się to zmieni, bo nam go brakuje. - Zaśmiał się kierując głowę w moją stronę. - Dobry z niego gościu.
Krzysiek zaczął opowiadać mi wszystkie historie jakie przytrafiły się Piotrkowi. Mało nie pękłam ze śmiechu kiedy je wysłuchiwałam. A znajdujący się na boisku bohater barwnych opowiadań mojego rozmówcy ciągle uśmiechał się w sposób, który uwielbiam najbardziej nie wiedząc o co chodzi.

Po treningu kiedy wycieńczeni siatkarze poszli do szatni ja zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy. Nagle poczułam jak w mojej kieszeni wibruje telefon. Wyciągnęłam go i usłyszałam coś, czego się nawet nie spodziewałam. Moje serce w jednaj chwili zamarło a ja kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić.
Muszę iść! Pomyślałam roztrzęsiona, jednak najpierw musiałam o wszystkim poinformować Piotra. Ile tylko miałam sił w nogach popędziłam do szatni, w której znajdowali się zawodnicy. Bez namysłu weszłam do środka...

- O matko!! Przepraszam! - zasłoniłam ręką oczy na widok półnagich mężczyzn i zrobiłam krok w tył. Dobrze, że się wtedy nie widziałam, bo moja twarz aż zaczerwieniła się ze wstydu.

-Patrzcie chłopaki kogo tutaj mamy! Jednak do mnie przyszłaś?- żartował ten sam facet, który naśmiewał się ze mnie również na hali.

-Przestań! - odparł inny głos - Ona pewnie do mnie- w pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech

-Nie! ja do Piotrka. Jeżeli możecie powiedźcie mu, żeby do mnie wyszedł ja będę na korytarzu.- kiedy tylko to powiedziałam czym prędzej zamknęłam drzwi, by nie słyszeć dalszych komentarzy. Było mi bardzo głupio.
Na Pitera długo nie czekałam, chyba wyczuł, że coś jest nie tak. Gdy tylko wyszedł z szatni usłyszałam gwizdy i krzyki, które były skierowane w moją stronę, jednak oboje to zignorowaliśmy.

-Co się stało? - zapytał marszcząc brwi pochylając nade mną głowę.

- Musimy jechać do szpitala. Do Malwiny, coś jej się stało. Dzwonili do mnie - wydukałam przerażona. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Strasznie się bałam.

-Dobrze- przytaknął bardzo spokojnym głosem przytulając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

Część VI

Kiedy byliśmy w drodze na halę Piotrek miał bardzo dobry humor i udawał, że ignoruje wszystkie te niemiłe wydarzenia.
Gdy na niego patrzyłam nie mogłam przestać się uśmiechać, ale nie wiedziałam co jest grane i to mnie nieco niepokoiło.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że do mnie przyszłaś- odparł zerkając na mnie z szerokim uśmiechem - bałem się że już Cię nie zobaczę. Kiedy wyszłaś wahałem się co mam zrobić, a kiedy już się opamiętałem Ciebie nie było. Jeździłem po Rzeszowie, ale bez skutku.- mówił szybkim tempem. W jego głosie było słychać przerażenie, jednak wszystko starał się  maskować swoim cudownym uśmiechem. - Jeżeli możesz masz tutaj mój telefon- odparł podając mi swojego iPhona - możesz zapisać mi swój numer telefonu. Już mam nauczkę- zażartował ciągle na mnie zerkając.

- Oczywiście- wzięłam telefon i zrobiłam to o co mnie poprosił.

Całą drogę w stronę hali rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się jakbyśmy się znali od dłuższego czasu. Znaleźliśmy w sobie bratnią duszę, ale jeszcze żadne z nas tego nie odkryło.
Kiedy dotarliśmy na miejsce i wysiedliśmy z auta Piotrek chwycił mnie pod ramie i zaprowadził do środka.

-Usiądź tutaj ja się przebiorę i zaraz do Ciebie wracam.- mówił rozglądając się dookoła, jakby się czegoś obawiał. Piotrek szybko ruszył w stronę szatni a ja zaczęłam podziwiać wnętrze podpromia. Na obiekt zaczęli się schodzić siatkarze Asseco Resovi, a ja czułam się nieco skrępowana.

- A Panią co tutaj sprowadza? - podszedł do mnie mężczyzna, którego już gdzieś kiedyś widziałam. miał czarne włosy i ciemne oczy.

-Yyy... ja przyszłam tutaj z Piotrem- przestraszona i zawstydzona starałam sklecić się jakąkolwiek odpowiedź.

-Z Cichym? haha- mężczyzna zaśmiał się bardzo głośno, co wywołało u mnie oburzenie, które dało się zaobserwować na mojej twarzy. - Nigdy nie powiedziałbym, że Piotrek wyrwie tak śliczną kobietę.
Chłopakii !- krzyknął - Chyba nie doceniliśmy Piotrka- zaśmiał się spuszczając głowę w dół. - Jeżeli nie będzie Ci odpowiadał możesz zawsze się do mnie odezwać.- Puszczając mi oczko kierował swój uśmiech w moją stronę.
Nie podobało mi się jego zachowanie, a nawet miałam ochotę wstać i wyjść na zewnątrz, by uniknąć rozmowy z tym Panem. Na szczęście zjawił się mój wybawca, który spławił natarczywego faceta.

-Wybacz. Ale on pewnie żartował. Wszyscy tutaj wszystko mówią w żartach więc nie bierz czasem nic do siebie. Zbyszek jest też dobrym babiarzem. - Starał się wyjaśnić sytuację, a jego piękny uśmiech nadal gościł mu na twarzy.

Siedzieliśmy jeszcze dłuższą chwilę na trybunach śmiejąc się i tuląc do siebie. Kiedy Piotr zszedł na dół, by wraz z kolegami rozpocząć  trening ja wyciągnęłam mój zeszyt i zaczęłam szkicować.

sobota, 12 stycznia 2013

Część V

Po godzinie żalenia się i rozpatrywania każdego wyjścia z tej nie miłej sytuacji liczyłam na pomoc od strony Malwiny.
- Oj kochanie, co ja mam Ci poradzić? Nie mam zielonego pojęcia jak to mogłoby wyglądać, ale może powinnaś z nim porozmawiać co?- szeptała mi cicho do ucha chcąc uspokoić. - Jeżeli będzie mu zależało to się pierwszy odezwie.

-Właśnie, że się nie odezwie- wykrzyczałam- jestem tak durna, że nawet jemu swojego telefonu nie zostawiłam- załamywałam się.

-  Może dobrze by było jakbyś się do niego wybrała i porozmawiała na spokojnie? Wiesz gdzie mieszka.- uśmiechała si przyjacielsko. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo mi pomaga.

- Pewnie masz rację. Dzisiaj do niego pójdę i z nim porozmawiam- powiedziałam bardzo stanowczo pociągając nosem.- A Ty się lepiej zbieraj. Jeszcze się spóźnisz i będzie - Odparłam sztucznie się uśmiechając.

-I weź sobie trochę wolnego. Musisz odpocząć- Cała Malwina. Martwiła się o mnie tak jak moja mama, a wspierała i kochała bardziej niż kogokolwiek.

- Ok tek zrobię- z wymuszonym uśmiechem na ustach pomagałam zbierać jej wszystkie notatki na uczelnię.

Jest godzina 13 a ja dopiero szykuję się do wyjścia, by spotkać się z Piotrkiem. Uznałam, że nie powinnam wydziwiać i ubrałam się w moje ulubione jeansy i luźny sweter. Makijaż był bardzo skromny, a nawet taki, że w ogóle go nie było widać.
W drodze do domu Piotra myślałam nad tym co mam mu powiedzieć. Rozpatrywałam każdą możliwą wersję naszej rozmowy. Kiedy doszłam już na miejsce i stałam pod domofonem wahałam się - Raz kozie śmierć!!- pomyślałam i z zamkniętymi oczami wcisnęłam guzik domofonu.

- Kto tam? - Odparł męski subtelny głos, który utkwił mi w pamięci jak żaden inny. To był on...

-Yyy... to ja Klara- w jednej chwili zrobiło mi się bardzo gorąco, a serce waliło tak, że zagłuszało nawet moje myśli - Chciałam z Tobą porozmawiać. Jeżeli oczywiście masz ochotę? - Ściskałam ręce ze zdenerwowania.
Nie było słychać żadnej reakcji z jego strony. Może nie był sam? Może jest zajęty, albo... milion myśli przewijało mi się przez głowę, które przerwał dźwięk otwierających się drzwi.Pociągnęłam za klamkę i poszłam na górę.
- Nie spodziewałem się Ciebie. Myślałem, że nasza znajomość się zakończyła. - Mówił spokojnie z głową skierowaną ku podłodze. - wiesz... z jednego się cieszę niezmiernie. A mianowicie z tego, że zakończyłem tą udawankę uczuć - Na jego pięknej twarzy pojawił się ten sam specyficzny uśmiech, który uwielbiałam .-Dziękuję - powiedział idąc w moją stronę. Byłam strasznie zamotana, a wszystkie rzeczy, które chciałam mu powiedzieć wyleciały mi z głowy.
- Przepraszam. Nie chciałam żebyś rozstawał się z dziewczyną. W sumie to... ach!- mówiłam wymachując rękoma w każdą stronę - Nie wiem sama po co tutaj przyszłam- zmieszałam się. - Prawie w ogóle Cie nie znam a wczorajsze wydarzenia były nie na miejscu.

- Czemu tak myślisz? - zapytał zdziwiony. Nie wiem z czego wynikała jego reakcja. - Masz czas? - patrząc na zegarek zadał mi pytanie.

-Tak, dlaczego?

- Muszę iść na trening. Jeżeli mówisz, że masz czas to chciałbym porozmawiać z Tobą w drodze na halę a po treningu chciałbym Ci coś pokazać - uśmiechał się. A ja widząc jego uśmiech czułam jak wcześniej rozprute serce się goi.

- Niech więc tak będzie- z radością zgodziłam się na jego propozycję.

sobota, 5 stycznia 2013

Część IV

Ma tak delikatne usta! Czułam jakbym unosiła się nad ziemię.Delikatnie muskał moje wargi jakby je kosztował. Już dawno nie czułam się tak pięknie, jednak nie mogłam. Trzeba było myśleć racjonalnie i postępować trzeźwo.
-Piotrek... ale ja... Ty masz dziewczynę- wyszeptałam ze łzami w oczach. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnęłam czyjegoś pocałunku. Bałam się jego reakcji, ale nie chce wchodzić  czyjeś życie z buciorami.

-Ja? Ten związek i tak nie ma przyszłości!- warknął. W jego głosie było słychać żal, smutek, rozczarowanie, zawiedzenie i złość. Jego piękne oczy przepełnione były łzami. A moje serce w jednej chwili roztrzaskało się na kawałki. - Ona mnie nie kocha. Jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia! Ani ona ani ja nie chcemy być ze sobą, jednak każde z nas boi się zacząć o tym rozmawiać! - Jego głos drżał.

-Ale ja nie mogę!-Oczy zaszkliły mi się. Dlaczego...? Odepchnęłam go delikatnie.- Piotrek! Jesteśmy z dwóch różnych światów. Jesteś gwiazdą sportu! Ja niestety jestem zwyczajną dziewczyną pochodzącą ze wsi z niezbyt bogatej rodziny; a nawet przeciwnie. Dziewczyną, która pracuje jako kelnerka i ledwo wiąże koniec z końcem! Jak to sobie wyobrażasz co?- wykrzyczałam do niego. Stał wpatrzony we mnie nie wypowiadając ani słowa. - My do siebie nie pasujemy...- głos mi się łamał a z oczu płynęły łzy, które szybko ocierałam w nadziei, że ich nie dostrzeże.
Bez słowa podszedł do mnie i przytulił mnie mocno do siebie głaszcząc po głowie.

- A jeżeli byśmy się postarali....
 Nie mogłam słuchać jego nieszczęśliwego głosu. Wzięłam swój płaszcz i wyszłam z mieszkania.
Nie chciałam się zakochać i zostać skrzywdzona.
Szłam przed siebie totalnie gubiąc orientację. Nie wiedziałam gdzie jestem. Po dwóch godzinach błądzenia po mieście w środku nocy wróciłam nad ranem do domu. Kiedy przemarznięta weszłam do domu usłyszałam Malwinę, jak krząta się po kuchni.

- Oszalałaś!-krzyknęła na mnie - Ty wiesz, która jest godzina? Za półtorej godzin idę na uczelnię, a ty dopiero wracasz. Tak się martwiłam! Nawet nie raczyłaś zadzwonić!- Kiedy przestałam studiować strukturę podłogi i podniosłam głowę zobaczyła moje oczy zalane łzami. Przestraszyła się. Chciałam jej wszystko opowiedzieć ale nie potrafiłam wydusić ani słowa -Biedactwo!- Przytuliła mnie z całej siły - Kochanie co Ci się stało? Ktoś Cię skrzywdził?!

- Nie - kiwnęłam głową- Mogę Ci wszystko powiedzieć?

-Jasne- uśmiechnęła się przyjacielsko biorąc mnie za rękę do mojego pokoju.

środa, 2 stycznia 2013

Część III

 Kiedy tylko dotarliśmy do pobliskiej kawiarni i usiedliśmy przy stoliku zapytałam:
- Więc może dowiem się jak masz na imię? Całą drogę nie wypowiedziałeś ani słowa tylko się podstępnie uśmiechałeś- powiedziałam z wesołą miną.
- W sumie Ty też nic nie mówiłaś moja droga więc wina spada na obojga z nas.- Jego piękny uśmiech, na który nie mogłam się napatrzeć nie schodził mu z twarzy. Był wspaniały, przede wszystkim dlatego, że był kierowany do mnie. - Piotrek. Nazywam się Piotrek, ale znajomi wołają na mnie Piter- odparł odchylając się do tyłu.
-Ja Klara. Bardzo miło mi Cię poznać!
Oboje czuliśmy się nieco skrępowani, jednak Piter przełamał się i zaczął rozmowę, która nie miała końca. Po wyjściu z kawiarni nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać, więc poszliśmy na spacer.
-Może opowiesz mi coś więcej o sobie? - zapytał podnosząc obie ciemne brwi do góry.- Oprócz tego, że jesteś przepiękna wiem tylko tyle, że masz do tego wspaniały charakter. Nie potrafiłem o Tobie zapomnieć.
-Mieszkam  w Rzeszowie już ponad rok z przyjaciółką Malwiną. Malwina studiuje a mi się niestety to nie udało, ale proszę nie pytaj dlaczego.- Smutna spuściłam głowę w dół.
- Mieszkasz już tutaj od roku i dopiero teraz Cię widzę? Jak mogłem być tak ślepy- zażartował chcąc mnie rozweselić. Udało mu się. Jest tak słodki, że nie mogłabym być przy nim smutna.
-Bardzo lubię rysować- oznajmiłam- może kiedyś będziesz miał okazję się o tym przekonać.
-No proszę! wiedziałem, że posiadasz jakiś dar- dalej żartował- mieszkam tutaj niedaleko. Może się do mnie wybierzemy? - Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Dopiero go poznałam i nie byłam pewna czy dobrze postępuję.
- Tak- zgodziłam się z szerokim uśmiechem na ustach- zaryzykuję.

Kiedy byliśmy już na miejscu Piotrek pomógł mi zdjąć mój ciepły zimowy płaszcz.
- Rozgość się- usłyszałam, jednak czułam się bardzo skrępowana. Mieszkanie było bardzo ładnie urządzone, jednak panował tam lekki bałagan.- Przepraszam, ale mieszkam sam i raczej nie mam czasu wziąć się za sprzątanie. Wiesz jak bywa z mężczyznami.- Ciągle się uśmiechał.
na szafce w salonie i sypialni znajdowały się różne wyróżnienia i statuetki.
- A to co? Twoje? Jesteś sportowcem? Pytałam ze zdumieniem. Moje oczy były tak ogromne ze zdziwienia, że mało nie wyleciały.
- Tak! A dokładniej to siatkarzem- powiedział przynosząc mi gorącą herbatę.
-I nic mi nie powiedziałeś?- Pytałam oniemiała.
- Dopiero Cię poznałem. A jeżeli nawet to nie mam się czym chwalić! Kilka statuetek nie czyni ze mnie mistrza.
Był bardzo skromny. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Raczej nie przepadam za ludźmi, którzy lubią być w centrum uwagi i przesadnie chwalą się swoimi osiągnięciami. Jego oczy bezustannie były skierowane na mnie. Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
- Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem kobiety piękniejszej od Ciebie- jego poważna mina była przerażająca. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Piotr chwycił mnie i przycisnął do ściany, a ja z wrażenia nie mogłam złapać tchu. Patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy. Pogładził mnie delikatnie po policzku po czym nasze usta spotkały się ze sobą.