Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

niedziela, 13 stycznia 2013

CzęśćVII

Kiedy siedziałam na widowni i szkicowałam delikatnie siatkarskie zmagania i poświęcenie wobec siatkówki usłyszałam za sobą głos:

- Cześć! Jesteś tą dziewczyną, z którą przyszedł nasz Piter? Ja jestem Krzysiek, bardzo mi miło. Kolega dobrze mówił, że jesteś bardzo skromna, ale nieskazitelnie ładna- powiedział wskazując palcem na ciemnowłosego mężczyznę, który bacznie nas obserwował. - Jeżeli Piotrek z Tobą tutaj przyszedł to pewnie nie jest już z Patrycją. - kontynuował ciągle patrząc się na boisko z łokciami opartymi na kolanach. - Mam nadzieję, że się nie wygadałem, ale Piter jest zawsze szczery i pewnie o tym wiesz.

- Tak wiem, ale co to ma do rzeczy? - nie wiedziałam do czego mój rozmówca zmierza i za wszelką cenę chciałam się tego dowiedzieć.

- Bo widzisz, ona była straszną jędzą.- zaśmiał się. -  Piotrek nie był sobą przy niej w nawet najmniejszym stopniu i mam nadzieję, że się to zmieni, bo nam go brakuje. - Zaśmiał się kierując głowę w moją stronę. - Dobry z niego gościu.
Krzysiek zaczął opowiadać mi wszystkie historie jakie przytrafiły się Piotrkowi. Mało nie pękłam ze śmiechu kiedy je wysłuchiwałam. A znajdujący się na boisku bohater barwnych opowiadań mojego rozmówcy ciągle uśmiechał się w sposób, który uwielbiam najbardziej nie wiedząc o co chodzi.

Po treningu kiedy wycieńczeni siatkarze poszli do szatni ja zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy. Nagle poczułam jak w mojej kieszeni wibruje telefon. Wyciągnęłam go i usłyszałam coś, czego się nawet nie spodziewałam. Moje serce w jednaj chwili zamarło a ja kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić.
Muszę iść! Pomyślałam roztrzęsiona, jednak najpierw musiałam o wszystkim poinformować Piotra. Ile tylko miałam sił w nogach popędziłam do szatni, w której znajdowali się zawodnicy. Bez namysłu weszłam do środka...

- O matko!! Przepraszam! - zasłoniłam ręką oczy na widok półnagich mężczyzn i zrobiłam krok w tył. Dobrze, że się wtedy nie widziałam, bo moja twarz aż zaczerwieniła się ze wstydu.

-Patrzcie chłopaki kogo tutaj mamy! Jednak do mnie przyszłaś?- żartował ten sam facet, który naśmiewał się ze mnie również na hali.

-Przestań! - odparł inny głos - Ona pewnie do mnie- w pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech

-Nie! ja do Piotrka. Jeżeli możecie powiedźcie mu, żeby do mnie wyszedł ja będę na korytarzu.- kiedy tylko to powiedziałam czym prędzej zamknęłam drzwi, by nie słyszeć dalszych komentarzy. Było mi bardzo głupio.
Na Pitera długo nie czekałam, chyba wyczuł, że coś jest nie tak. Gdy tylko wyszedł z szatni usłyszałam gwizdy i krzyki, które były skierowane w moją stronę, jednak oboje to zignorowaliśmy.

-Co się stało? - zapytał marszcząc brwi pochylając nade mną głowę.

- Musimy jechać do szpitala. Do Malwiny, coś jej się stało. Dzwonili do mnie - wydukałam przerażona. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Strasznie się bałam.

-Dobrze- przytaknął bardzo spokojnym głosem przytulając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

Brak komentarzy: