Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu! Jeżeli już tutaj jesteście to proszę pozostawcie coś po sobie. Będę wdzięczna!

pozdrawiam Lolka

wtorek, 4 czerwca 2013

Część XVII

Mistrz Mistrz Resovia!!- Okrzyk rozbrzmiewający na całą halę w Azotach! Siedząc na trybunach między Rzeszowskimi Kibicami stałam zaciskając ręce na wysokości klatki piersiowej. Dźwięk dumnego okrzyku przeszywał mnie na wylot a ja stałam wpatrzona jak w obrazek w jeden punkt na boisku. Punkt na którego widok oczy się cieszyły, usta uśmiechały a serce mówiło Kocham. Punkt, który właśnie w tym momencie był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Jak zwykle stojąc na uboczu byłam jedynie bierną obserwatorką całego późniejszego pokazu. Jeszcze długo czekałam zanim mój waleczny lew ubrany w rzeszowski pasiak mistrz oznajmi dalszy bieg wydarzeń.

-Jesteśmy mistrzami maleńka! Haha... -wykrzyczał zwycięski Zibi z zachrypniętym głosem i tak szerokim uśmiechem, że było widać wszystkie jego białe jak śnieg zęby.

-Przecież wiem Wariacie- zaśmiałam się głośno zarzucając swoje ręce Zbyszkowi na szyję - Nawet muszę przyznać,że Twoja gra w dzisiejszym meczu nie była taka zła.- powiedziałam ze śmiechem.

-Ty się chyba nigdy nie zmienisz!- powiedział zaglądając z pod czoła swymi czarnymi szklącymi się oczami.
Jego spojrzenie przeszyło mnie od stup do głów, aż ciarki przeszły mnie po plecach.

- Nie mów hop...

-... póki nie skoczysz! Aaaa... !- zanim usłyszałam wrzask Piotrka ten chwycił mnie mocno w pasie i zaczął kręcić po całym boisku.

-Ahaha... mistrzu mój! Świetnie dzisiaj grałeś! -powiedziałam zaciskając nogi na biodrach Piotra.

-Czy ja wiem. Grałem jak zwykle.
Cały Piotrek jak zawsze skromny-pomyślałam
Cały mokry od potu i zwycięskiego szampana Mistrz Polski w jednej chwili spoważniał tuląc mnie mocniej do siebie.

-O boże jaka Ty jesteś piękna- powiedział delikatnie unosząc jeden kącik swych soczystych ust do góry.
Uśmiechnęłam się a w oczach jak zawsze w tej chwili pojawiły się słone łzy.
-O nieee... Kochanie nie chcę żebyś ryczała! -odparł śmiejąc się w pełni.
Nie powiedziałam nic. Swymi zaszklonymi oczami wpatrywałam się w piękne, pełne niezbadanej otchłani oczy ukochanego. Lekkim gestem podciągnęłam się nogami i z zamkniętymi oczami obdarowałam go pocałunkiem w czoło.  Kiedy je otworzyłam i spojrzałam za twarz środkowego moim oczom ukazał się Bartman, który nie spuszczał nas z oczu. Niezbytnio przejmując się smutną miną obserwatora nadal poświęcałam swoją uwagę jedynie ukochanemu.

-Może ja pójdę się szybko ogarnąć? Nie wiem też w sumie co chłopcy chcą robić, popatrz na nich! Cieszą się jak dzieci! Powiedział spoglądając na mężczyzn świętujących kolejne Mistrzostwo Polski.

-Ach tak... rozumiem.- uśmiechnęłam się - Nie musisz się śpieszyć. Dzisiaj jest wasz dzień więc nie będę zawracać Ci głowy- powiedziałam powoli dotykając nogami ziemi.

-Aj myszko...- powiedział ciężko wzdychając- a nie chciałabyś iść z nami? -zapytał. Było to pytanie retoryczne. W odpowiedzi Piotr dostał jedynie moje spojrzenie, które wyjaśniało wszystko.

-Widzimy się w hotelu!- powiedziałam całując przy tym swojego mężczyznę w usta.
Pewnie kierując swoje kroki w stronę wyjścia weszłam do holu.

-Ała...!! Oszalałeś- przestraszona wrzasnęłam bez opamiętania. -Matko Zbyszek! Chcesz żebym dostała zawału? - oburzona odparłam chwytają się za ściśnięte przez niego ramię.

-Wybacz, nie chciałem - przeprosił z lekkim uśmiechem, a po moim gniewie nie zostało już ani śladu.

-Coś się stało waleczny tygrysie?- powiedziałam ze śmiechem.- Nie idziesz świętować?

-Szczerze? To nie chce mi się. Wolałbym posiedzieć w hotelu a nie szlajać się nocą po mieście, wiesz jak to bywa. Nie jesteśmy u siebie.

-W sumie racja- przytaknęłam mojemu rozmówcy. -Też idę do hotelu, ale jest trochę ciemno i... tak sobie pomyślałam, że bezpiecznie byłoby mieć Cię przy sobie. - podnosząc brwi do góry zapytałam, mimo tego, że odpowiedź była oczywista.

-Myślałem,że masz mnie za nieudacznika, a jednak jest inaczej- dumnie podnosząc głowę do góry Zibi chwycił mnie pod rękę i szarpnął za sobą.

-Bo mam- zażartowałam wywołując na jego twarzy uśmiech.

niedziela, 31 marca 2013

Część XVI

-Co my tutaj robimy? - zapytałam nieźle zdziwiona Piotra, który uśmiechał się od ucha do ucha.

-Niespodzianka- powiedział zadowolony z siebie wysiadając z samochodu.

Kiedy weszliśmy do środka dużej Hali Podpromie zaniemówiłam. Wszystko było oświetlone świecami a na samym środku boiska znajdował się nakryty stół, przy którym stał elegancki kelner.
Widok ten wywołam u mnie wielkie wzruszenie.

-Piotrek, tyle trudu i wszystko dla mnie? - kierując wzrok na ukochanego uroniłam łzę.

-Mała, ale Ty nie masz płakać!- powiedział tuląc mnie do swojej piersi - Kocham Cię - powiedział czułym głosem głaszcząc mnie po głowie.
Nic więcej nie było mi potrzebne.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział z uśmiechem, gdy pomagał zdjąć mi płaszcz. W tem usłyszałam cichą melodię Little House- Amandy Seyfried - Nie jestem najlepszym tancerzem, ale mam nadzieję, że ze mną zatańczysz. - delikatnym gestem przyciągnął mnie do siebie. Czule złapał za moją małą, zimną dłoń i poprowadził. Wszystko dookoła wirowało, nie miało najmniejszego znaczenia, kiedy był przy mnie.
Piotrek zaczął się nieco wygłupiać. Oboje śmialiśmy się w niebogłosy.

- Jestem taka szczęśliwa- powiedziałam z poważną miną i przepełnionymi łzami oczami.

-Ja niemniej jestem szczęśliwy- odparł przejeżdżając palcem po zaróżowionym policzku.

-Udajmy się tam, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzać, gdzie będziemy całkiem sami. - Powiedziałam szybko, ciężko przełykając ślinę.

Piotrek mocno chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
Kiedy jechaliśmy w to ustronne miejsce ja podziwiałam zmieniające się otoczenie. W głowie miałam cały czas nasz taniec i tą piosenkę. Uśmiechałam się sama do siebie, aż dotarliśmy na miejsce.
Przyjechaliśmy do Piotra. Kiedy weszliśmy na górę ukochany od samego progu zaczął mnie całować.
Dałam ponieść się emocjom i wylądowaliśmy w sypialni.
Kiedy było już po wszystkim przytuliłam się szczęśliwa do mężczyzny swojego życia.

-Mała- powiedział gładząc mnie pogłowie- wiesz, że dzisiaj mija 7 miesiąc jak jesteśmy razem? - powiedział z rumieńcami na twarzy.
Nie liczyłam czasu spędzonego z Piotrem, bo każda chwila była idealna... była wspaniała.

- Jutro Malwina wyjeżdża, a ty wprowadzisz się do mnie- oznajmił pewny siebie. Rzadko widywałam Piotra w takim stanie i penie nie tylko ja.

-Ale...- Chcąc zaprzeczyć zająknęłam się.

-Bez " Ale " mała! - powiedział pieczętując wszystko pocałunkiem w czoło.

Kocham go! Kocham go tak mocno, że nie potrafię tego ubrać w słowa. Tak mocno, że nie wyrazi tego żaden gest. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że Piotr również mnie kocha. - myślałam przysłuchując się biciu jego serca.


czwartek, 21 marca 2013

Część XV

- Skarbie.... - czuły szept docierał powoli do mojego ucha. Ciepły oddech, który czułam na swym policzku i delikatny dotyk dłoni na swym ciele... - Kochanie! Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i czego sobie tylko życzysz! - Usłyszałam kiedy tylko otworzyłam oczy. To był jak zwykle mój przecudowny i niezawodny Piotrek!
-Dziękuję Piotruś!- odparłam odwdzięczając się mu czułym pocałunkiem.
Tylko on wiedział jak poprawić mi nastrój. Dzień niby wyjątkowy, ale taki sam jak każdy inny. Musiałam wstawać i zbierać się do pracy. Niestety...w tej kwestii jestem bezradna.
- Gdzie Malwina? - Zapytałam ukochanego, który pomagał podnieść mi się rozleniwionej z łóżka.

-W kuchni, czeka na Ciebie!- odparł z uśmiechem, który ujrzałam na samym początku naszej znajomości. Wiedziałam, że coś knują i szczerze mówiąc aż się obawiałam ich planów!

-Ok... - podnosząc się z łóżka odpowiedziałam niepewnie z uśmiechem od ucha do ucha!

- Malwina! Co Ty robisz? - ślęcząca nad stertą przepisów krótkowłosa dziewczyna o czarnych włosach nie umiała się kompletnie w niczym połapać. Zaśmiałam się tylko!

- Dzisiaj ja gotuję! - oznajmiła mi nawet się na mnie nie patrząc.

-Zabawny widok co? - rozbawiony Piotr tuląc mnie od tyłu pocałował w czubek głowy. Nie umiałam mu się oprzeć!

-Niestety, ale muszę iść się szykować do pracy. Za jakieś 40 mi mam autobus więc nie mogę się spóźnić.- oświeciłam moich towarzyszy.

- Podrzucę Cię! - zaproponował jak zawsze dobry Piotr.

-Nie ma mowy! Poradzę sobie! - stojąc na palcach obdarowałam go solidnym buziakiem.

- Klara... nie bądź uparta! - w odpowiedzi posłałam mu tylko uśmiech. Nie miałam co się z nim kłócić, bo i tak nie wyszło by na moje.

____________________________   Wieczorem  _________________________

Urwanie głowy!
Zmęczona i wściekła otwierając drzwi do mieszkania, nie mogłam doczekać się aż wtulę się w moją mięciutką poduszkę.

- Jest i nasza solenizantka! -usłyszałam męski głos, który znałam, lecz ten nie należał do mojego Piotrka. To był Zbyszek! a wraz ze Zbyszkiem w moim salonie znajdował się Igła, Kurek i niejaki Dziku!

-Cześć- przywitałam się zdziwiona z Kolegami Piotrka!

-Witaj Kochanie! Mam nadzieję, że nie jesteś zła - tulący mnie Piotr pytał dociekliwie.

-Ocywiście, że nie Skarbie! - powiedziałam całując Piotrka czule w szyję.

- Ale wiesz co? Posiedzimy trochę z nimi a później... zostawimy ich z Malwiną!

W salonie panowała bardzo radosna atmosfera! Wszyscy rozumieli się tam bardzo dobrze! To był świetny wieczór.

- Najlepsze jeszcze przed nami- powiedział Piter chwytając mnie delikatnie za dłoń, by prowadzic w stronę drzwi.


czwartek, 14 marca 2013

Część XIV

-Ach... wspaniały mecz Skarbie!- odparłam tuląc do siebie wycieńczonego środkowego Asseco Resovii.

-Dziękuję Kochanie. - zerkając na mnie z góry powiedział z przekonywującym uśmiechem. - Muszę uciekać do szatni bo zaraz mnie dopadną tak jak Igłę i Zbyszka! Postaram się wrócić jak najszybciej. - odparł puszczając moją dłoń, by skierować się ku szatni.

Rodzice Piotra gdzieś zniknęli. Po chwilowych poszukiwaniach wzrokiem starszego małżeństwa zrezygnowałam z tego. Stałam z nagami na krzyż, torebką na ramieniu, która zwisała aż do kolan i kurtką w rękach czekając cierpliwie na Piotra.

- No hej...! Usłyszałam za plecami głos. Kiedy zerknęłam zza ramienia dostrzegłam Zbyszka!

- Cześć? Coś się stało? - zapytałam z ironicznym uśmiechem mężczyzny.

-Nie nic, chciałem tylko przeprosić za moje ostatnie zachowanie, znaczy...

- Za to, że jesteś wobec mnie taki arogancki? Dobrze dziękuję przeprosiny przyjęte Zbyszku. Już sobie możesz darować.- Przerywając atakującemu nieco zniesmaczona i zła odwróciłam głowę w drugą stronę. Jest jeszcze na tyle bezczelny, by przypominać mi o tym, czego ja chcę zapomnieć.- pomyślałam.

- Klara przepraszam! Naprawdę! Jesteś bardzo wspaniałą kobietą, a wtedy tam trochę mnie poniosło. - kierując głowę ku podłodze Zbyszek bronił się bezskutecznie. Czułam jaki jest zażenowany całą tą sytuacją i dlatego też nie potrafiłam się na niego gniewać.

- Dobrze! Już  dobrze! Przynajmniej okazałeś skruchę - powiedziałam uśmiechając się do niego delikatnie.

- Ja naprawdę przepraszam. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło...

-Jest dobrze, tak? Nie jestem na Ciebie zła. Znaczy już nie, bo wcześniej byłam wściekła, ale wiesz jak to jest z Kobietami

Zbyszek jedynie się uśmiechnął na co odpowiedziałam mu tym samym.

Po 10, 15, 20 minutach rozmowy z nim dostrzegłam, że bardzo dobrze się rozumiemy. Dużo żartowaliśmy i rozmawialiśmy o naszych "wpadkach"

- Jestem... - Przeciągnął Piotrek stając przy mym boku - Ty Zibi nie idziesz do szatni? - zapytał ze zdziwieniem i niewielką aluzją.

-Tak idę, już idę trzymajcie się.- Powiedział Zbyszek wpatrując się we mnie przez chwilę. Kiedy to dostrzegłam odwróciłam głowę.

-Dobrze się wam rozmawiało? - Zapytał Piotrek z poważną, grobową miną patrzący przed siebie.

-Piotruś, czy Ty aby nie jesteś zazdrosny? - zapytałam zaskoczona chwytając dużą i ciepłą dłoń mojego towarzysza.

- Klara! Ja? Nie... ! - obracając w żart swoje zmartwienie chwycił mnie w swe silne ramiona i uniósł.

-Piotrek! ludzie się patrzą! - Śmiejąc się szepnęłam mu na ucho.

- Niech się patrzą! -powiedział zerkając na mnie swoimi pięknymi oczami, w których widziałam jego szczęście. Coś wspaniałego! Szczęście, które nam towarzyszyło zrozumieją tylko Ci, którzy kochają!
szczęście którego nie dało się wytłumaczyć,
szczęście, które dawał mi mężczyzna jedyny w swoim rodzaju,
szczęście, które dawała mi jego miłość...
Wspaniale jest Kochać! - pomyślałam wtulona w objęcia mężczyzny swojego życia. Nic więcej nie potrzebowaliśmy!


piątek, 1 marca 2013

Część XIII

-Dobrze, tylko powiedz mi, o której mam tam być - rozmawiając z Piotrkiem przez telefon zapytałam cicho.

- Wystarczy, że pojawisz się tam godzinę przed meczem... Albo, sam po Ciebie przyjadę jak będę jechać! To będzie najlepsze rozwiązanie! - powiedział pogodnym głosem, w który uwielbiałam się wsłuchiwać. - Kochanie ja muszę kończyć mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miłego dnia Myszko...

-... ja Ciebie też Piotruś! - przerwałam ukochanemu w połowie zdania. W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech.
Po uzgodnieniu z Piotrem godziny spotkania i wyjazdu na mecz postanowiłam wrócić do Malwiny, by wyciągnąć ją na spacer.

- Co Ty robisz? - zapytałam ze zdumieniem, kiedy zobaczyłam ją wraz ze swoją mamą jak zbiera wszystkie swoje rzeczy.

- Mała... ja już wracam do rodziców. Nie mogę tutaj tak siedzieć- odparła nieco załamana. W jej oczach było widać jedynie smutek.

-Zostań...! Przynajmniej do moich urodzin!

Po długiej namowie Malwiny, by jeszcze trochę została w Rzeszowie udało mi się ją przekonać

- Do Twoich urodzin! - powiedziała lekko się uśmiechając.

Po babskich pogaduchach pożegnałyśmy mamę mojej współlokatorki i jak zwykle spóźniona zaczęłam szykować się na mecz Piotrka.

-Jesteśmy na miejscu.- powiedział uśmiechając się podstępnie.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu Piotrek zarzucił torbę treningową na ramię a mnie mocno chwycił za rękę dalej uśmiechając się od ucha do ucha.

-Co jest? -Śmiejąc się i dociekając szczęścia oraz zadowolenia Piotra chwyciłam jego dużą, zimną dłoń obiema rękoma.
Nagle, kiedy weszliśmy do środka Piotrek rozpromieniał na widok starszej pary, która stała gdzieś z boku.
Tak to byli jego rodzice!
Mój ukochany uwolnił rękę z mojego uścisku i szybkim krokiem ruszył ku kobiecie w średnim wieku.
Ja zostając nieco w tyle czułam się nieswojo i trochę skrępowana, ponieważ zaraz poznam rodziców mężczyzny, z którym chcę spędzić resztę życia!

-To jest Klara! - Trzymając delikatnie palcami moją dłoń ukochany obdarował mnie pocałunkiem w czoło.

-Tak się cieszę, że Cię mamy! - Radosnym okrzykiem zawołała matka Piotra tuląc się do mnie! Po pełnej entuzjazmu rozmowie, która dodało mi więcej otuchy i pewności siebie w trójkę ruszyliśmy na trybuny, by całym sercem wspierać Piotra i Asseco Resovię. 

piątek, 15 lutego 2013

Część XII

Wulkan emocji, uczuć, jednego uczucia... ukrywając to wszystko wewnątrz siebie pomagałam Piotrkowi przyrządzić kolację. Łzy cisnęły mi się do oczu same a ja z zagryzionymi zębami starałam się o tym nie myśleć. Wybuchnęłam, nie wytrzymałam...

-Piotrek, do cholery! Ja tak dłużej nie wytrzymam! Kocham Cię! Kocham Cię tak, jak nikogo jeszcze nie kochałam. Kocham każdy Twój uśmiech, każdy oddech i każde wypowiedziane słowo, mimo tego, że od naszego pierwszego spotkania minęło zaledwie kilka tygodni! Kocham Cię za to, że poświęcasz mi każdą wolną chwilę! Kocham Cię za wszystko, ale nie wiem dlaczego! Nie chciałam tego, bo boje się, że ktoś mnie zrani, a tego nie chcę! Więc jeżeli Ty nic do mnie nie czujesz, to proszę Cię zostaw mnie.... - Krzyczałam... Ze łzami w oczach i bez opamiętania krzyczałam z przerażenia! Pierwszy raz w życiu kocham, ale czy to tak ma wyglądać? Już kompletnie nie wiem co mam robić, a Piotrek jak zwykle nie wypowiedział ani słowa. - Ok! odparłam załamując ręce - więc nic tu po mnie!- Ostatni raz patrząc swoimi zaszklonymi oczami na mężczyznę mojego życia odwróciłam się i skierowałam swoje kroki w stronę wyjścia.

-Nigdzie nie idziesz! - dobiegł mnie głos za plecami kiedy zapłakana ocierałam łzy spływające po policzku. - Zostajesz ze mną. Już nigdzie nigdy Cie nie wypuszczę! - otulając mnie od tyłu swym ciepłym ciałem odchylił włosy i szepnął do ucha- ...ja Ciebie też mała! I wiedz, że zrobię wszystko, by z Tobą być. - wszystko przypieczętował całusem w policzek. A ja? W jednej chwili stałam się najszczęśliwszą i najbogatszą osobą na świecie. Dostałam to, czego pragnęłam! Cała zalana słonymi łzami uśmiechałam się. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że żadna miara nie jest w stanie tego określić. - Jesteś wspaniała i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca!
Odwracając się do niego twarzą pocałowałam go! Świat w jednej chwili zawirował. Obudziła się w nas magia pożądania. Nie liczyło się nic tylko my! Piotrek swymi silnymi dłońmi podniósł mnie do góry i zaniósł do sypialni. Rozgrzani, mający w głowie tylko jedno tak bardzo pragnęliśmy siebie!!

-Przepraszam, ale ja nie mogę- przełykając ciężko ślinę powiedziałam cicho. Widziałam , że nieco rozczarowałam Piotra, ale nie nalegał.

- Dobrze, wybacz. Nieco mnie poniosło. - drapiąc się po głowie położył się obok mnie.

- O czym teraz myślisz?- zapytałam odwracając głowę w bok, by zobaczyć jego reakcję.

- O tym, że jeden śmieszny wypadek odwrócił moje życie o 180* i pokazał prawdziwe szczęście, Ciebie! - w tym momencie mnie pocałował. W każdym jego dotyku, pocałunku i spojrzeniu czułam coś czego nie da się opisać słowami! Jestem taka szczęśliwa.
Tak, Kocham go!

Część XI

Obdarowując dzieci podarunkami Piotrek był bardzo szczęśliwy. Stojąc z boku byłam jedynie bierną obserwatorką wydarzenia, które rozgrzewało moje serce.
 Po krótkiej chwili przyprowadził do mnie ciemnowłosą dziewczynkę o jasnoniebieskich oczach.

-To właśnie ją chciałem Ci przedstawić!- Uśmiechnięty jak zawsze od ucha do ucha przedstawił mnie dziewczynce- To jest moja przyjaciółka Klara, a to Klaro jest Zuzia. Zuzia to moja najlepsza koleżanka i największa fanka- mówił nieprzerwanie patrząc się na małą dziewczynkę. - Zuzia bardzo chciała Cie poznać. Ostrzegam! Niech Cię tylko nie zmylą pozory. Zuzia to niezłe ziółko! - Zaśmiali się oboje. Czułam się nieco skrępowana.
Mała dziewczynka z domu dziecka, która wie na temat Piotrka tyle co ja... ?- pomyślałam.

- Piotrek kłamie! Jestem aniołkiem! - w obronie wykrzyczała ze śmiechem dziewczynka.

Po krótkiej rozmowie z dziećmi zaczęliśmy się bawić z nimi i wygłupiać, by przynajmniej w najmniejszym stopniu umilić im czas z nami spędzony. Zabawie towarzyszyło wiele śmiechu, nawet ja z Piotrkiem, który bym całym pomysłodawcą wszystkiego nie mogliśmy się opanować.

Po całodziennych wygłupach z dzieciakami ok. godziny 17. za propozycją Piotrka pojechaliśmy do niego.
Wymalowani, wycieńczeni a przede wszystkim szczęśliwi i uśmiechnięci usiedliśmy na kanapie w salonie.

-Wspaniały dzień! - powiedziałam radośnie, gdy odchylałam ze zmęczenia głowę do tyłu.

- Uwielbiam te dzieciaki! Potrafią sprawić tyle radości.- Wpatrując się głęboko w moje oczy mówił z tym samym pięknym uśmiechem, w który pokochałam od pierwszego wejrzenia. - Jeszcze wspanialsze w tym wszystkim jest to, że spędziłem ten dzień z Tobą.

-Ja również jestem zadowolona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak długo czekałam na takiego faceta jak Ty!- w jednej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że wypowiedziałam to, co mam głęboko w sercu. Nie wiedziałam co mam zrobić, a brak odpowiedzi ze strony Piotrka sprawiał, że coraz bardziej żałowałam wypowiedzianych słów.

-Jestem głodny,  może coś zjemy? - Wpatrując się we mnie wyciągnął rękę by pomóc mi się odnieść z kanapy. Liczyłam na inną odpowiedź, ale trudno. Dało mi to wiele do zrozumienia.
Obawiałam się jednak, że te długotrwałe rozmowy o sobie i wygłupy sprawią, że pokocham go jeszcze bardziej.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Część X

Po całonocnej rozmowie z Malwiną cieszę się, że przemówiłam jej do rozsądku i urodzi to dziecko. Jednak zadecydowała, że wróci do rodziców. Chce dla niej jak najlepiej, bo jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Dziecko będzie wychowywać samotnie, gdyż jego ojciec, jest bardzo nieodpowiedzialny.
-Ach... - Westchnęłam głośno. Popijając kawę usiadłam w swoim dresie na fotelu i patrzyłam na poranne wiadomości. Za oknem lekko pruszyl śnieg.- Muszę się dzisiaj odprężyć- pomyślałam lekko uśmiechając się pod nosem.
Do południa wraz z Malwiną i jej mamą uporządkowałam mieszkanie, a następnie z radością chwytając ołówek i czyste kartki usiadłam przed oknem. Spoglądając na zaśnieżone ulice rysowałam.W zasadzie to moje ręce rysowały same, ja nie miałam na to praktycznie żadnego wpływu bo nie miałam w głowie nic, tylko Piotrka. Ten piękny uśmiech, prześliczne oczy i dołeczki w policzkach.
Moje rozmyślania na jego temat przerwał telefon. Zerwałam się szybko z nadzieją...Tak, to on! Z radości serce zaczęło mi kołatać jak oszalałe.
-Tak, słucham?

-Wybacz, że się nie odzywałem, ale nie miałem czasu. Jakieś urwanie głowy! Mam nadzieję, że mi wybaczysz?- w szumie i zgiełku słychać było ten jego przecudowny głos, który otulał mnie za każdym razem, kiedy go słyszałam.

-Nie ukrywam tego, że jestem, albo przynajmniej byłam zła za to, że się nie odzywałeś. Ale dobrze wiesz, że nie potrafię się na Ciebie gniewać- z promiennym uśmiechem ciesząc się do ściany czułam, jak w brzuchu stado wściekłych motyli, z radości mnie rozrywa!

-Wiesz jadę właśnie w pewne miejsce i wydaje mi się, że jestem w pobliżu Twojego mieszkania, tylko musisz powiedzieć mi gdzie mieszkasz - słowom Piotrka towarzyszył lekki śmiech. Był pełen energii i zapału.

-ul. Raginisa

-Będę za 5 minut słonko.- Oznajmił kończąc rozmowę.

Za 5 min!? W piżamie rzuciłam wszystkie rzeczy na stół i chwyciłam pierwsze ubrania z szafy, jakie wpadły mi w ręce. W pośpiechu wleciałam do łazienki. Ledwie zdążyłam się ubrać, kiedy kolejny raz zadzwonił telefon.

- Widzę Cie!- Krzyknęłam zerkając przestraszona przez okno- Wejdź do klatki na przeciw siebie. Mieszkanie numer 6.

W odpowiedzi na początku usłyszałam jedynie chichot  - Ok, już do Ciebie idę.- Odrywając od ucha telefon  podniósł głowę ku górze i ruszył przed siebie.

Dzwonek do drzwi. Ostatni raz przeglądając się w lustrze  chwyciłam pewnie za klamkę.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.- Odparłam bardzo poważnie na widok Piotra. Posyłając mi swój słodki uśmiech chwycił mnie za rękę.

-Wybacz mała, ale musimy się śpieszyć. Ktoś na Ciebie czeka.- Pocałunkiem w czoło zachęcił mnie do wyjścia.

Całą drogę nie chciał wyjawić gdzie jedziemy. Przekomarzaliśmy się jak małe dzieci. W każdym jego uśmiechu widziałam kawałek szczęścia, które osiadało mi w sercu.

Jesteśmy. Przed moimi oczami ukazał się dom dziecka "MIESZKO" zdziwiłam się.

-Mam nadzieję, że lubisz dzieci!? - Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak wielką miłością przepełnione jest jego serce. Wspaniały człowiek, który swym dobrem potrafi dzielić się z innymi.

-Tak, bardzo! - Podekscytowana chwyciłam Piotrka za rękę.- Już się nie mogę doczekać kiedy poznam te dzieciaki!

piątek, 25 stycznia 2013

Część IX

Kiedy od Piotrka wróciłam do siebie byłam bardzo szczęśliwa. Nie robiliśmy nic, czego później moglibyśmy oboje żałować. Rozmawialiśmy, o wszystkim co nam tylko do głowy przyszło. Jednej nocy dowiedziałam się o nim wielu rzeczy i stwierdziłam, że jest facetem godnym mojej uwagi, a nawet myślę, że mogłabym się poświęcić dla niego. "Wszystko wyjdzie w praniu!" pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.

 Jest godzina 12:30 i właśnie skończyłam rozmawiać z Malwiną przez telefon. Dzisiaj wychodzi ze szpitala. Będę musiała się nią trochę nacieszyć. Jednak nie byłam zbytnio zadowolona, gdyż mama mojej współlokatorki zostanie z nami przez pewien czas.

- Jak dobrze, że jesteś!- na widok przyjaciółki oznajmiłam radośnie. - Wszystko w porządku? - zapytałam z lekką obawą. Malwina popatrzyła się tylko na swoją mamę.

-Tak wariatko moja mała! - uśmiechnęła się przyjacielsko przytulając mnie mocno.
Przez pół dnia rozmawiałam z Malwiną i jej mamą na temat młodzieńczych wybryków niegdyś zbuntowanej nastolatki. Bardzo poprawiło mi to humor, ale nie mogłam odeprzeć od siebie jakiegoś dziwnego odczucia, że coś jest nie tak.Czułam, że w powietrzu wisi jakieś nieszczęście, coś nie dawało mi spokoju, a na domiar tego wszystkiego Piotrek nie dawał znaku życia.

Był późny wieczór, kiedy odważyłam się wziąć telefon do ręki, by dowiedzieć się co jest grane. Piotr nie odpowiadał, a ja nie wiedziałam, co mam sobie o tym wszystkim myśleć.

-Pewnie okazałam się nie taką dziewczyną na jaką czeka całe życie. Znamy się zaledwie kilka dni... - Zwierzyłam się Melwce odkładając telefon na stół.

-Chyba oszalałaś, Ty? Nawet tak nie mów durna! Nigdy nie spotkałam wspanialszego człowieka o Ciebie! -Krzyczała na mnie bez opamiętania stawiając mnie do pionu. -Pewnie jest zajęty. Jeszcze się odezwie, a Ty idź już lepiej spać przestaniesz się tym zadręczać.

Słuchając rady Malwiny szybko położyłam się do łóżka. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
O godzinie 2.37 obudził mnie płacz. Zaspana wstałam z łóżka dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.

- Malwina, co jest? - wchodząc do jej pokoju zapytałam w progu.
-Bo widzisz... ja Ci nie chciałam mówić, ale moja mama będzie musiała chyba dłużej z nami zostać, albo ja wrócę do rodziców...
-Nie rozumiem? Niby dlaczego? - obawiając się jej odpowiedzi chwyciłam ją mocno za rękę.
- Jestem w ciąży Klara! Nie chcę żebyś i Ty na tym ucierpiała.- Chlipiąc przytuliła się do mnie.
Zamurowało mnie! Co ja mam teraz zrobić. Nie miałam pomysłu na własne życie a co dopiero miałabym doradzać Malwinie.
-Nikt na tym nie ucierpi! To jest największe szczęście jakie mogło Cię kiedykolwiek spotkać! Będzie dobrze! - Pocieszałam ją sama do końca nie będąc pewna,  czy mówię prawdę.
Podtrzymując ją na duchu zawaliłam kolejną noc.

czwartek, 17 stycznia 2013

Część VIII

Kiedy byliśmy już na miejscu ja kompletnie nie widziałam co mam robić. Zaglądałam po wszystkich salach oddziału, na którym znajdowała się Malwina. Byłam tak spanikowana, że zapomniałam o całym Bożym świecie, nawet o Piotrku.
Gdy dostrzegłam Malwinę, szybko do niej podeszłam i ją przytuliłam. Nie miałam zielonego pojęcia co się stało, ale strasznie się bałam tego co za chwilę wypowiedzą jej usta.

- Ale proszę Cię nie panikuj mała!- powiedziała ze spokojnym głosem. - Nic się nie stało. Zwyczajnie zasłabłam na wykładach i Profesor zadzwonił po pogotowie. Teraz muszę tutaj siedzieć do czasu, aż nie porobią mi wszystkich badań.

-Nawet nie wiesz jakiego stracha mi napędziłaś! Nie mogłaś mi od razu powiedzieć co jest grane? - Byłam wściekła a zarazem kamień spadł mi z serca, że to raczej nic poważnego.
Naszą rozmowę przerwał Piotr, który właśnie wszedł do sali.

- Tutaj jesteś! Tak popędziłaś, że nie dałem rady Cie dogonić ! -mówił z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Przepraszam Cię, ale musiałam jak najszybciej znaleźć Malwinę - Tłumaczyłam się, by się na mnie nie obraził. Zachowałam się bardzo egoistycznie wobec niego i nie chciałam, żeby miał mi to za złe.

-To jest Malwina tak? Ja jestem Piotrek, bardzo miło mi Cię poznać. - Widać było po nim, że jest nieco na mnie zły, jednak po kilku naszych długich rozmowach poznałam go na tyle, że wiedziałam iż jego gniew nie będzie długo trwał.

- Mnie również- zaskoczona odparła. Chyba nie spodziewała się widoku właśnie tego Piotrka. Jednak na ten temat nie wypowiedziała ani słowa.
Siedzieliśmy z Malwiną do czasu, aż nie pojawiła się jej mama. Kiedy wyszliśmy ze szpitala było gdzieś ok. godziny 20.

- Miałeś mi coś pokazać? - Przypomniałam Piotrowi o niespodziance, która dla mnie miał. Pełna entuzjazmu chciałam zobaczyć, co to za miejsce.

-Wiem, ale już jest zbyt późno! Innym razem.Cię tam zabiorę. Ostrzegam, że możesz być nieco zaskoczona.-Powiedział z uśmiechem na swojej słodkiej buzi. - Pojedźmy do mnie. - Zaproponował otwierając mi drzwi do samochodu.- Obejrzymy jakieś filmy.
 Kolejny raz godząc się na jego propozycję czułam, jak coraz bardziej się do siebie zbliżamy.

Tym razem mieszkanie było wysprzątane na błysk co mnie bardzo mile zaskoczyło.

-Widzę, że się zmobilizowałeś i nieco posprzątałeś. - przyciągana przez Piotra do siebie mówiłam szczęśliwa.
Wpatrując się w jego oczy dostrzegłam płomień, który mnie zaczarował.

-Ty mnie zmobilizowałaś- z pochyloną nade mną głową ciągle mówił. - Nie wiem jak mam Ci się za to odwdzięczyć.- W tym momencie oboje mieliśmy jedną myśl. Bez zastanowienia stając na palcach dałam mu soczystego buziaka w policzek. Był bardzo zadowolony. Nie wypowiadając ani słowa podniósł mnie i chwycił w swoje silne ramiona niosąc do swojej sypialni. Poczułam się bardzo wyjątkowo. "Trafiłam na najwspanialszego mężczyznę na świecie" pomyślałam z zamkniętymi oczami wsłuchując się w melodię jaką wystukiwało jego serce.

niedziela, 13 stycznia 2013

CzęśćVII

Kiedy siedziałam na widowni i szkicowałam delikatnie siatkarskie zmagania i poświęcenie wobec siatkówki usłyszałam za sobą głos:

- Cześć! Jesteś tą dziewczyną, z którą przyszedł nasz Piter? Ja jestem Krzysiek, bardzo mi miło. Kolega dobrze mówił, że jesteś bardzo skromna, ale nieskazitelnie ładna- powiedział wskazując palcem na ciemnowłosego mężczyznę, który bacznie nas obserwował. - Jeżeli Piotrek z Tobą tutaj przyszedł to pewnie nie jest już z Patrycją. - kontynuował ciągle patrząc się na boisko z łokciami opartymi na kolanach. - Mam nadzieję, że się nie wygadałem, ale Piter jest zawsze szczery i pewnie o tym wiesz.

- Tak wiem, ale co to ma do rzeczy? - nie wiedziałam do czego mój rozmówca zmierza i za wszelką cenę chciałam się tego dowiedzieć.

- Bo widzisz, ona była straszną jędzą.- zaśmiał się. -  Piotrek nie był sobą przy niej w nawet najmniejszym stopniu i mam nadzieję, że się to zmieni, bo nam go brakuje. - Zaśmiał się kierując głowę w moją stronę. - Dobry z niego gościu.
Krzysiek zaczął opowiadać mi wszystkie historie jakie przytrafiły się Piotrkowi. Mało nie pękłam ze śmiechu kiedy je wysłuchiwałam. A znajdujący się na boisku bohater barwnych opowiadań mojego rozmówcy ciągle uśmiechał się w sposób, który uwielbiam najbardziej nie wiedząc o co chodzi.

Po treningu kiedy wycieńczeni siatkarze poszli do szatni ja zaczęłam powoli zbierać swoje rzeczy. Nagle poczułam jak w mojej kieszeni wibruje telefon. Wyciągnęłam go i usłyszałam coś, czego się nawet nie spodziewałam. Moje serce w jednaj chwili zamarło a ja kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić.
Muszę iść! Pomyślałam roztrzęsiona, jednak najpierw musiałam o wszystkim poinformować Piotra. Ile tylko miałam sił w nogach popędziłam do szatni, w której znajdowali się zawodnicy. Bez namysłu weszłam do środka...

- O matko!! Przepraszam! - zasłoniłam ręką oczy na widok półnagich mężczyzn i zrobiłam krok w tył. Dobrze, że się wtedy nie widziałam, bo moja twarz aż zaczerwieniła się ze wstydu.

-Patrzcie chłopaki kogo tutaj mamy! Jednak do mnie przyszłaś?- żartował ten sam facet, który naśmiewał się ze mnie również na hali.

-Przestań! - odparł inny głos - Ona pewnie do mnie- w pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech

-Nie! ja do Piotrka. Jeżeli możecie powiedźcie mu, żeby do mnie wyszedł ja będę na korytarzu.- kiedy tylko to powiedziałam czym prędzej zamknęłam drzwi, by nie słyszeć dalszych komentarzy. Było mi bardzo głupio.
Na Pitera długo nie czekałam, chyba wyczuł, że coś jest nie tak. Gdy tylko wyszedł z szatni usłyszałam gwizdy i krzyki, które były skierowane w moją stronę, jednak oboje to zignorowaliśmy.

-Co się stało? - zapytał marszcząc brwi pochylając nade mną głowę.

- Musimy jechać do szpitala. Do Malwiny, coś jej się stało. Dzwonili do mnie - wydukałam przerażona. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Strasznie się bałam.

-Dobrze- przytaknął bardzo spokojnym głosem przytulając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

Część VI

Kiedy byliśmy w drodze na halę Piotrek miał bardzo dobry humor i udawał, że ignoruje wszystkie te niemiłe wydarzenia.
Gdy na niego patrzyłam nie mogłam przestać się uśmiechać, ale nie wiedziałam co jest grane i to mnie nieco niepokoiło.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że do mnie przyszłaś- odparł zerkając na mnie z szerokim uśmiechem - bałem się że już Cię nie zobaczę. Kiedy wyszłaś wahałem się co mam zrobić, a kiedy już się opamiętałem Ciebie nie było. Jeździłem po Rzeszowie, ale bez skutku.- mówił szybkim tempem. W jego głosie było słychać przerażenie, jednak wszystko starał się  maskować swoim cudownym uśmiechem. - Jeżeli możesz masz tutaj mój telefon- odparł podając mi swojego iPhona - możesz zapisać mi swój numer telefonu. Już mam nauczkę- zażartował ciągle na mnie zerkając.

- Oczywiście- wzięłam telefon i zrobiłam to o co mnie poprosił.

Całą drogę w stronę hali rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się jakbyśmy się znali od dłuższego czasu. Znaleźliśmy w sobie bratnią duszę, ale jeszcze żadne z nas tego nie odkryło.
Kiedy dotarliśmy na miejsce i wysiedliśmy z auta Piotrek chwycił mnie pod ramie i zaprowadził do środka.

-Usiądź tutaj ja się przebiorę i zaraz do Ciebie wracam.- mówił rozglądając się dookoła, jakby się czegoś obawiał. Piotrek szybko ruszył w stronę szatni a ja zaczęłam podziwiać wnętrze podpromia. Na obiekt zaczęli się schodzić siatkarze Asseco Resovi, a ja czułam się nieco skrępowana.

- A Panią co tutaj sprowadza? - podszedł do mnie mężczyzna, którego już gdzieś kiedyś widziałam. miał czarne włosy i ciemne oczy.

-Yyy... ja przyszłam tutaj z Piotrem- przestraszona i zawstydzona starałam sklecić się jakąkolwiek odpowiedź.

-Z Cichym? haha- mężczyzna zaśmiał się bardzo głośno, co wywołało u mnie oburzenie, które dało się zaobserwować na mojej twarzy. - Nigdy nie powiedziałbym, że Piotrek wyrwie tak śliczną kobietę.
Chłopakii !- krzyknął - Chyba nie doceniliśmy Piotrka- zaśmiał się spuszczając głowę w dół. - Jeżeli nie będzie Ci odpowiadał możesz zawsze się do mnie odezwać.- Puszczając mi oczko kierował swój uśmiech w moją stronę.
Nie podobało mi się jego zachowanie, a nawet miałam ochotę wstać i wyjść na zewnątrz, by uniknąć rozmowy z tym Panem. Na szczęście zjawił się mój wybawca, który spławił natarczywego faceta.

-Wybacz. Ale on pewnie żartował. Wszyscy tutaj wszystko mówią w żartach więc nie bierz czasem nic do siebie. Zbyszek jest też dobrym babiarzem. - Starał się wyjaśnić sytuację, a jego piękny uśmiech nadal gościł mu na twarzy.

Siedzieliśmy jeszcze dłuższą chwilę na trybunach śmiejąc się i tuląc do siebie. Kiedy Piotr zszedł na dół, by wraz z kolegami rozpocząć  trening ja wyciągnęłam mój zeszyt i zaczęłam szkicować.

sobota, 12 stycznia 2013

Część V

Po godzinie żalenia się i rozpatrywania każdego wyjścia z tej nie miłej sytuacji liczyłam na pomoc od strony Malwiny.
- Oj kochanie, co ja mam Ci poradzić? Nie mam zielonego pojęcia jak to mogłoby wyglądać, ale może powinnaś z nim porozmawiać co?- szeptała mi cicho do ucha chcąc uspokoić. - Jeżeli będzie mu zależało to się pierwszy odezwie.

-Właśnie, że się nie odezwie- wykrzyczałam- jestem tak durna, że nawet jemu swojego telefonu nie zostawiłam- załamywałam się.

-  Może dobrze by było jakbyś się do niego wybrała i porozmawiała na spokojnie? Wiesz gdzie mieszka.- uśmiechała si przyjacielsko. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo mi pomaga.

- Pewnie masz rację. Dzisiaj do niego pójdę i z nim porozmawiam- powiedziałam bardzo stanowczo pociągając nosem.- A Ty się lepiej zbieraj. Jeszcze się spóźnisz i będzie - Odparłam sztucznie się uśmiechając.

-I weź sobie trochę wolnego. Musisz odpocząć- Cała Malwina. Martwiła się o mnie tak jak moja mama, a wspierała i kochała bardziej niż kogokolwiek.

- Ok tek zrobię- z wymuszonym uśmiechem na ustach pomagałam zbierać jej wszystkie notatki na uczelnię.

Jest godzina 13 a ja dopiero szykuję się do wyjścia, by spotkać się z Piotrkiem. Uznałam, że nie powinnam wydziwiać i ubrałam się w moje ulubione jeansy i luźny sweter. Makijaż był bardzo skromny, a nawet taki, że w ogóle go nie było widać.
W drodze do domu Piotra myślałam nad tym co mam mu powiedzieć. Rozpatrywałam każdą możliwą wersję naszej rozmowy. Kiedy doszłam już na miejsce i stałam pod domofonem wahałam się - Raz kozie śmierć!!- pomyślałam i z zamkniętymi oczami wcisnęłam guzik domofonu.

- Kto tam? - Odparł męski subtelny głos, który utkwił mi w pamięci jak żaden inny. To był on...

-Yyy... to ja Klara- w jednej chwili zrobiło mi się bardzo gorąco, a serce waliło tak, że zagłuszało nawet moje myśli - Chciałam z Tobą porozmawiać. Jeżeli oczywiście masz ochotę? - Ściskałam ręce ze zdenerwowania.
Nie było słychać żadnej reakcji z jego strony. Może nie był sam? Może jest zajęty, albo... milion myśli przewijało mi się przez głowę, które przerwał dźwięk otwierających się drzwi.Pociągnęłam za klamkę i poszłam na górę.
- Nie spodziewałem się Ciebie. Myślałem, że nasza znajomość się zakończyła. - Mówił spokojnie z głową skierowaną ku podłodze. - wiesz... z jednego się cieszę niezmiernie. A mianowicie z tego, że zakończyłem tą udawankę uczuć - Na jego pięknej twarzy pojawił się ten sam specyficzny uśmiech, który uwielbiałam .-Dziękuję - powiedział idąc w moją stronę. Byłam strasznie zamotana, a wszystkie rzeczy, które chciałam mu powiedzieć wyleciały mi z głowy.
- Przepraszam. Nie chciałam żebyś rozstawał się z dziewczyną. W sumie to... ach!- mówiłam wymachując rękoma w każdą stronę - Nie wiem sama po co tutaj przyszłam- zmieszałam się. - Prawie w ogóle Cie nie znam a wczorajsze wydarzenia były nie na miejscu.

- Czemu tak myślisz? - zapytał zdziwiony. Nie wiem z czego wynikała jego reakcja. - Masz czas? - patrząc na zegarek zadał mi pytanie.

-Tak, dlaczego?

- Muszę iść na trening. Jeżeli mówisz, że masz czas to chciałbym porozmawiać z Tobą w drodze na halę a po treningu chciałbym Ci coś pokazać - uśmiechał się. A ja widząc jego uśmiech czułam jak wcześniej rozprute serce się goi.

- Niech więc tak będzie- z radością zgodziłam się na jego propozycję.

sobota, 5 stycznia 2013

Część IV

Ma tak delikatne usta! Czułam jakbym unosiła się nad ziemię.Delikatnie muskał moje wargi jakby je kosztował. Już dawno nie czułam się tak pięknie, jednak nie mogłam. Trzeba było myśleć racjonalnie i postępować trzeźwo.
-Piotrek... ale ja... Ty masz dziewczynę- wyszeptałam ze łzami w oczach. Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnęłam czyjegoś pocałunku. Bałam się jego reakcji, ale nie chce wchodzić  czyjeś życie z buciorami.

-Ja? Ten związek i tak nie ma przyszłości!- warknął. W jego głosie było słychać żal, smutek, rozczarowanie, zawiedzenie i złość. Jego piękne oczy przepełnione były łzami. A moje serce w jednej chwili roztrzaskało się na kawałki. - Ona mnie nie kocha. Jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia! Ani ona ani ja nie chcemy być ze sobą, jednak każde z nas boi się zacząć o tym rozmawiać! - Jego głos drżał.

-Ale ja nie mogę!-Oczy zaszkliły mi się. Dlaczego...? Odepchnęłam go delikatnie.- Piotrek! Jesteśmy z dwóch różnych światów. Jesteś gwiazdą sportu! Ja niestety jestem zwyczajną dziewczyną pochodzącą ze wsi z niezbyt bogatej rodziny; a nawet przeciwnie. Dziewczyną, która pracuje jako kelnerka i ledwo wiąże koniec z końcem! Jak to sobie wyobrażasz co?- wykrzyczałam do niego. Stał wpatrzony we mnie nie wypowiadając ani słowa. - My do siebie nie pasujemy...- głos mi się łamał a z oczu płynęły łzy, które szybko ocierałam w nadziei, że ich nie dostrzeże.
Bez słowa podszedł do mnie i przytulił mnie mocno do siebie głaszcząc po głowie.

- A jeżeli byśmy się postarali....
 Nie mogłam słuchać jego nieszczęśliwego głosu. Wzięłam swój płaszcz i wyszłam z mieszkania.
Nie chciałam się zakochać i zostać skrzywdzona.
Szłam przed siebie totalnie gubiąc orientację. Nie wiedziałam gdzie jestem. Po dwóch godzinach błądzenia po mieście w środku nocy wróciłam nad ranem do domu. Kiedy przemarznięta weszłam do domu usłyszałam Malwinę, jak krząta się po kuchni.

- Oszalałaś!-krzyknęła na mnie - Ty wiesz, która jest godzina? Za półtorej godzin idę na uczelnię, a ty dopiero wracasz. Tak się martwiłam! Nawet nie raczyłaś zadzwonić!- Kiedy przestałam studiować strukturę podłogi i podniosłam głowę zobaczyła moje oczy zalane łzami. Przestraszyła się. Chciałam jej wszystko opowiedzieć ale nie potrafiłam wydusić ani słowa -Biedactwo!- Przytuliła mnie z całej siły - Kochanie co Ci się stało? Ktoś Cię skrzywdził?!

- Nie - kiwnęłam głową- Mogę Ci wszystko powiedzieć?

-Jasne- uśmiechnęła się przyjacielsko biorąc mnie za rękę do mojego pokoju.

środa, 2 stycznia 2013

Część III

 Kiedy tylko dotarliśmy do pobliskiej kawiarni i usiedliśmy przy stoliku zapytałam:
- Więc może dowiem się jak masz na imię? Całą drogę nie wypowiedziałeś ani słowa tylko się podstępnie uśmiechałeś- powiedziałam z wesołą miną.
- W sumie Ty też nic nie mówiłaś moja droga więc wina spada na obojga z nas.- Jego piękny uśmiech, na który nie mogłam się napatrzeć nie schodził mu z twarzy. Był wspaniały, przede wszystkim dlatego, że był kierowany do mnie. - Piotrek. Nazywam się Piotrek, ale znajomi wołają na mnie Piter- odparł odchylając się do tyłu.
-Ja Klara. Bardzo miło mi Cię poznać!
Oboje czuliśmy się nieco skrępowani, jednak Piter przełamał się i zaczął rozmowę, która nie miała końca. Po wyjściu z kawiarni nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać, więc poszliśmy na spacer.
-Może opowiesz mi coś więcej o sobie? - zapytał podnosząc obie ciemne brwi do góry.- Oprócz tego, że jesteś przepiękna wiem tylko tyle, że masz do tego wspaniały charakter. Nie potrafiłem o Tobie zapomnieć.
-Mieszkam  w Rzeszowie już ponad rok z przyjaciółką Malwiną. Malwina studiuje a mi się niestety to nie udało, ale proszę nie pytaj dlaczego.- Smutna spuściłam głowę w dół.
- Mieszkasz już tutaj od roku i dopiero teraz Cię widzę? Jak mogłem być tak ślepy- zażartował chcąc mnie rozweselić. Udało mu się. Jest tak słodki, że nie mogłabym być przy nim smutna.
-Bardzo lubię rysować- oznajmiłam- może kiedyś będziesz miał okazję się o tym przekonać.
-No proszę! wiedziałem, że posiadasz jakiś dar- dalej żartował- mieszkam tutaj niedaleko. Może się do mnie wybierzemy? - Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Dopiero go poznałam i nie byłam pewna czy dobrze postępuję.
- Tak- zgodziłam się z szerokim uśmiechem na ustach- zaryzykuję.

Kiedy byliśmy już na miejscu Piotrek pomógł mi zdjąć mój ciepły zimowy płaszcz.
- Rozgość się- usłyszałam, jednak czułam się bardzo skrępowana. Mieszkanie było bardzo ładnie urządzone, jednak panował tam lekki bałagan.- Przepraszam, ale mieszkam sam i raczej nie mam czasu wziąć się za sprzątanie. Wiesz jak bywa z mężczyznami.- Ciągle się uśmiechał.
na szafce w salonie i sypialni znajdowały się różne wyróżnienia i statuetki.
- A to co? Twoje? Jesteś sportowcem? Pytałam ze zdumieniem. Moje oczy były tak ogromne ze zdziwienia, że mało nie wyleciały.
- Tak! A dokładniej to siatkarzem- powiedział przynosząc mi gorącą herbatę.
-I nic mi nie powiedziałeś?- Pytałam oniemiała.
- Dopiero Cię poznałem. A jeżeli nawet to nie mam się czym chwalić! Kilka statuetek nie czyni ze mnie mistrza.
Był bardzo skromny. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie. Raczej nie przepadam za ludźmi, którzy lubią być w centrum uwagi i przesadnie chwalą się swoimi osiągnięciami. Jego oczy bezustannie były skierowane na mnie. Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
- Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem kobiety piękniejszej od Ciebie- jego poważna mina była przerażająca. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Piotr chwycił mnie i przycisnął do ściany, a ja z wrażenia nie mogłam złapać tchu. Patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy. Pogładził mnie delikatnie po policzku po czym nasze usta spotkały się ze sobą.